Archiwum Polityki

Noc jest po to, żeby spać

Jedno z moich ulubionych zdań Emila Ciorana – obok rzecz jasna najsławniej-szego chyba powiedzenia: „Gdyby nie myśl o samobójstwie, dawno bym się zabił” – otóż jedna z moich ulubionych jego sentencji brzmi: „Życie jest możliwe tylko wskutek nieciągłości”. Ja to zdanie rozumiem szerzej, Cioran węziej, jemu idzie o ten rodzaj nieciągłości, który świadomej egzystencji daje sen. Ale i samo to, sama plaga bezsenności to jest straszna plaga.

Jak człowiek nie śpi, to na ogół wpierw czyta, potem jak nie może już czytać, a sen dalej nie przychodzi, to człowiek bawi się pilotem, jeździ sobie po kanałach w poszukiwaniu jakieś krwawej kołysanki filmowej albo wesołej komedii, przy której można by się zarykiwać do białego rana, potem jak pilot nie pomaga, człowiek odkłada pilota i zaczyna myśleć, myśli tak z pół godziny albo nawet całą godzinę, lecz przeważnie jedyną konstruktywną myślą, jaka z tego w istocie mało konstruktywnego myślenia wynika, jest myśl, że może by tak warto coś zjeść. I człowiek wstaje w środku nocy i w szlafroku, i kapciach lezie do kuchni, i tam w niejakiej dyskrecji, by reszty domowników nie pobudzić, żeruje sobie w lodówce. Niestety nadzieja, że jak się coś zje, to się prędzej uśnie, też się przeważnie okazuje utopijna, pozostaje słynne przewracanie się z boku na bok, aż do złowrogiego brzasku.

W wydanych kilka miesięcy temu „Rozmowach z Cioranem” (wydawnictwo KR, przekład Ireneusz Kania) kwestia bezsenności – jak zresztą bez mała wszystko w umyśle tego autora – uzyskuje znaczenie głębsze i warte obszerniejszego przytoczenia. (Cioran w ogóle jest pisarzem, którego w gruncie rzeczy należy prawie wyłącznie cytować, zanadto przy nim nie kombinować, ponieważ wszelkie kombinacje wokół jego piorunującej inteligencji mogą skończyć się spopieleniem własnego mózgu).

Polityka 16.2000 (2241) z dnia 15.04.2000; Pilch; s. 99
Reklama