Archiwum Polityki

Na miękkich nogach

Rząd nareszcie przesłał do Sejmu projekt budżetu na 2001 r. Laików zdumiewa, że choć prognozowana dziura w budżecie – czyli różnica między dochodami i wydatkami – wzrosła w porównaniu z założeniami z lipca prawie dwukrotnie, z 11 do 21,7 mld zł, to wszystkie pozostałe wskaźniki pozostały zadziwiająco dobre. Fachowcy obawiają się, że nawet za dobre i że mogą się gwałtownie pogorszyć, jeśli runie wątła konstrukcja, na której się opierają.

Rząd pokazał w projekcie, jak przyszłoroczny budżet powinien wyglądać – jego ostateczny kształt zależy teraz od parlamentu. Deficyt finansuje się głównie emisją obligacji skarbowych, jednak dla uzyskania równowagi budżetu niezbędne są też inne posunięcia. Załamania finansów publicznych unikniemy tylko wtedy, jeśli Sejm i Senat zaakceptują zaproponowane cięcia w wydatkach, związane m.in. ze zmianą Karty Nauczyciela, zasad przyznawania zasiłków przedemerytalnych itp., co w sumie ma przynieść oszczędności rzędu 3,5 mld zł. Uchwalanie ustawy budżetowej nie ma zatem sensu, jeśli razem z nią nie przyjmie całego pakietu ustaw okołobudżetowych, który rząd sprytnie podsunął Sejmowi jako całość.

Wydawać się może, że tworzenie projektu na tak niepewnych podstawach jest dużym ryzykiem. A jednak nie. Rząd w projekcie wysyła uspokajające sygnały do kilku bardzo ważnych adresatów.

Inwestorów zagranicznych nie przerazi wielka dziura budżetowa. Oni wiedzą, że dla gospodarki o wiele ważniejszy od deficytu budżetowego jest tak zwany deficyt ekonomiczny (mniejszy, bo uwzględniający m.in. transfer pieniędzy do otwartych funduszy emerytalnych). Pozostaje on na przyzwoitym, zgodnym ze wstępnymi założeniami poziomie 13 mld zł, czyli 1,6 proc. PKB, co w porównaniu do obecnego roku (ok. 2,5 proc.) byłoby wyraźnym spadkiem.

Na optyczne powiększenie dziury ma wpływ także i to, że listopadowa wersja projektu, w przeciwieństwie do lipcowej, nie zawiera 7 mld zł, jakich rząd spodziewał się z przetargu na UMTS. Minister Jarosław Bauc tłumaczy, że przetarg nie odbył się w terminie i pieniądze te stały się mniej pewne. To prawda, niewykluczone jednak, że chodzi także o coś innego. O wysłanie sygnału, że i bez nich przyszłoroczny budżet się nie zawali.

Polityka 48.2000 (2273) z dnia 25.11.2000; Wydarzenia; s. 19
Reklama