Archiwum Polityki

Test na elitę

Nazwiska nowych mianowanych urzędników zostaną ogłoszone w marcu, ale Urząd Służby Cywilnej już teraz podał, że w egzaminach zaledwie 42 osoby z 240 zdobyły wymaganą liczbę punktów. Jeżeli taki jest poziom zdolności i wiedzy fachowej osób aspirujących do elity polskich urzędników, to czegóż więcej możemy wymagać od pozostałych 105 tys. pracowników rządowej administracji?

Korpus służby cywilnej tworzą dziś pracownicy i mianowani urzędnicy tej służby. Lepiej opłacanym (400 zł dodatku do podstawowej płacy) i nieusuwalnym urzędnikiem s.c. można było zostać w końcówce rządów koalicji SLD-PSL, kiedy to rozpoczęto budowę „apolitycznego” korpusu urzędników. Efekty tej budowy były takie („Polityka” pisała o tym wielokrotnie), że premier Jerzy Buzek tuż po objęciu steru rządu zdymisjonował szefową komisji egzaminacyjnej i szefa Urzędu Służby Cywilnej. W 1998 r. Sejm przyjął nową ustawę o służbie cywilnej, ale ponad stu mianowanym wcześniej urzędnikom uprawnień już nie cofnięto.

Aby dziś trafić do urzędniczej elity, trzeba albo ukończyć Krajową Szkołę Administracji Publicznej (dotąd ok. 300 absolwentów), albo pomyślnie przejść postępowanie kwalifikacyjne, które raz w roku prowadzi Urząd Służby Cywilnej. Nie można do niego przystąpić bez wykształcenia magisterskiego lub odpowiedniego stażu pracy w administracji publicznej i dobrej znajomości choćby jednego obcego języka. Tym ostatnim chlubi się zaledwie co dwudziesty pracownik rządowej administracji, a co gorsza tylko co setny (razem ok. tysiąc osób) potrafi ją udokumentować. I dlatego też, choć Sejm w latach 1999–2000 przyzwolił na mianowanie 2800 urzędników, w gmachu byłej ambasady NRD, gdzie mieści się Urząd Służby Cywilnej, tłumu kandydatów nie było widać.

Do pierwszej kwalifikacji organizowanej według nowych przepisów zgłosiło się ok. 350 osób, z których 285 spełniło ustawowe kryteria. Reszta albo nieuważnie przeczytała ustawę o służbie cywilnej, albo nie złożyła wymaganych dokumentów. Na sam egzamin nie zjawiła się co siódma z zakwalifikowanych osób.

Postępowanie kwalifikacyjne jest dobrowolne i nikt nie musi się usprawiedliwiać – tłumaczy Jacek Kwieciński, wicedyrektor Departamentu Rekrutacji i Selekcji w Służbie Cywilnej.

Polityka 8.2000 (2233) z dnia 19.02.2000; Wydarzenia; s. 17
Reklama