Totalizator Sportowy uważany jest za jedną z najbardziej dochodowych spółek Skarbu Państwa. Zysk netto za 1999 r. wyniósł około 140 mln zł. Jeszcze w 1995 r. firma notowała straty – prawie 7 mln zł. Właśnie wtedy ówczesny wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko na dyrektora przedsiębiorstwa powołał Sykuckiego, wcześniej pracownika departamentu gier losowych w resorcie finansów. Dzisiaj to właśnie Sławomira Sykuckiego uważa się za twórcę finansowej potęgi Totalizatora.
Jaki może być powód odwołania szefa państwowej spółki? Błędy organizacyjne, nieumiejętność kierowania, złe wyniki finansowe, malwersacje? – W przypadku pana Sykuckiego żaden z wymienionych powodów nie wchodzi w grę – uważa przewodnicząca rady nadzorczej Totalizatora Katarzyna Gonta-Grabiec, mianowana na to stanowisko przez ministra skarbu Emila Wąsacza. – To świetny menedżer, spec w dziedzinie gier losowych, a przy tym człowiek nieposzlakowanie uczciwy.
To samo ministerstwo, które postawiło Katarzynę Gonta-Grabiec na straży w Totku, postanowiło pozbyć się człowieka, któremu ona wystawia laurkę. – W ubiegły czwartek zatelefonował do przewodniczącej jeden z urzędników resortu – opowiada pracownik resortu skarbu. – Oświadczył, że stawia przed nią zadanie: odwołać Sykuckiego. Nie podał żadnych powodów. Jest polecenie, a ona ma wykonać.
Przewodnicząca rady nadzorczej odmówiła. Tego samego dnia w departamencie nadzoru i prywatyzacji resortu skarbu sporządzono wniosek o odwołanie pani Gonty-Grabiec z funkcji szefowej rady nadzorczej (min. Wąsacz jeszcze decyzji nie podjął). – Nie potrafię tego zrozumieć – mówi prezes spółki Tory Wyścigowe Służewiec Marek Przybyłowicz, którego denerwuje fakt, że przez całe to zamieszanie oddala się plan przejęcia wyścigów przez Totalizator.