Archiwum Polityki

Herbatka z Mussolinim

[dla koneserów]

Główne role grają trzy świetne aktorki angielskie: Joan Plowright, Maggie Smith i nagrodzona w ubiegłym roku Oscarem Judi Dench, też w wieku zaawansowanym, ale najmłodsza w tym szanownym towarzystwie. Odtwarzają one z wdziękiem przedwojenne angielskie damy, które znalazły się we Florencji, tworząc tam wpływową kolonię brytyjską, zwaną przez tubylców „skorpionami”. Istotnie, panie zachowują się trochę wyzywająco, pielęgnują odwieczne rytuały, obnosząc się ze swą brytyjskością. Na majętną, wyemancypowaną Amerykankę (w tej roli Cher) spoglądają z góry. Akcja filmu zaczyna się w 1935 r., kiedy świat wygląda jeszcze nie najgorzej, a Florencja jest piękna jak zawsze. Nawet niejaki Mussolini nie budzi obaw, wręcz przeciwnie, damy uważają go za dżentelmena, który potrafi podjąć gości herbatką. Idylla kończy się wraz z wybuchem wojny, kiedy Anglia i Włochy przystępują do niej po przeciwnych stronach. Obywatelki Korony Brytyjskiej zostają internowane, a następnie zostają umieszczone w hotelu, za który płaci, jak im się błędnie wydaje, sam duce. W ogóle stare, urocze damy długo nie mogą zrozumieć, jak to się stało, że Europa zwariowała i dlaczego w miarę normalni dotychczas ludzie zachowują się nienormalnie? Wszystko to oglądamy oczami dorastającego chłopca, Luki, półsieroty, którym opiekuje się serdecznie jedna z Brytyjek. Chłopiec zauroczony jest natomiast Amerykanką, której spróbuje pomóc. W 1944 r. wjedzie do miasta w mundurze wraz z oddziałem aliantów. Na końcu filmu mamy informacje, jakie były dalsze losy jego bohaterów i przy Luce napisane jest, że został artystą i pomagał przy filmie „Herbatka z Mussolinim”. W rzeczywistości Lucą jest sam reżyser Franco Zeffirelli, który wraca w tym nastrojowym, bardzo starannie zrealizowanym, filmie do lat swego dzieciństwa.

Polityka 3.2000 (2228) z dnia 15.01.2000; Kultura; s. 40
Reklama