W „zreformowanym” systemie zatraca się istota ubezpieczenia zdrowotnego (POLITYKA 10). U jego podstaw leży założenie, że pechowiec, którego dotknie choroba, ma zapewnione leczenie niezależnie od tego, czy posiada na to pieniądze.
Optymalizacja kosztów prowadzonych przez kasy chorych nie ma nic wspólnego z racjonalnym oszczędzaniem. Nieszczęścia – jakim jest choroba, nie da się urynkowić. Przerażenie budzi strach biednych ludzi przed wezwaniem pogotowia. Powstały kosztowne, wyśmienicie opłacone czapy w kasach chorych, gdzie byle urzędniczyna zarabia więcej od wybitnego ordynatora.
Polityka
15.2000
(2240) z dnia 08.04.2000;
Listy;
s. 51