Archiwum Polityki

Spadkobranie

Teatr Telewizji, TVP1, TVP2

Ostatnie wieczory teatralne w jedynce i w dwójce przyniosły wiele satysfakcji zwolennikom tezy, że moc teatru telewizji polega nie na udawaniu niskobudżetowego kina i nie na formalnych igraszkach z kamerą – lecz na wysysaniu z praktyki scenicznej tego co najlepsze i podawaniu owego ekstraktu widzom w zgęszczonej, skoncentrowanej pigule.

Nie byłoby przecież takiego spektaklu jak „Historie zakulisowe”, jednego z najlepszych, sądzę, widowisk ostatnich sezonów – gdyby nie wieloletnie tradycje grania czechowowskiego (i szerzej: rosyjskiego) repertuaru w polskim teatrze. Gdyby nie długo praktykowana metoda łączenia realistycznej drobiazgowości portretów z umiejętnością dokonywania scenicznego skrótu, spajania błazenady ze wzruszeniem, groteski z tragizmem, podszywania czułości ironią.

Zbigniew Zapasiewicz jest jednym z głównych spadkobierców tej tradycji. Do realizacji świetnego scenariusza utkanego z opowiadań Czechowa przez Władysława Zawistowskiego zaprosił plejadę aktorów, dobrze wyczuwających ową wielotonowość grania. I otrzymaliśmy galerię brawurowo zabawnych i żałośnie prawdziwych sylwetek: od zaskakującego, komediowego Holoubka, przez samego Zapasiewicza, niezawodnych Siemiona i Michnikowskiego, Dymną, niedocenianych Brudnego, Łapińskiego, Orzechowskiego – po młodych: Ostałowską, Sapryka, Mastalerza. Tylko telewizja mogła zgromadzić tak pyszne towarzystwo w jednym widowisku.

Nie byłoby równie interesującego i niepokojącego psychologicznie widowiska, jak pokazany w dwójce „Naczelny”, gdyby w malarni szczecińskiego Współczesnego od lat nie działało swoiste laboratorium współczesnego dramatu Anny Augustynowicz.

Polityka 15.2000 (2240) z dnia 08.04.2000; Tele Wizje; s. 103
Reklama