Do prezydenckiej rywalizacji stanęło 13 kandydatów z pierwszej i drugiej politycznej ligi, a także takich, którzy w żadnej lidze się nie mieszczą. Nie mieszczą się także w wyobrażeniach Polaków o prezydencie RP. Zdaniem wyborców (badanie przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych) kandydat na prezydenta powinien być elokwentny, wykształcony, znać języki obce, być uczciwy, prawdomówny, rzetelny i godnie reprezentować kraj. Nie musi być natomiast typem przywódcy politycznego. Zdaniem większości wyborców (potwierdzały to wszystkie kolejne sondaże opinii publicznej) temu wizerunkowi najbardziej odpowiada Aleksander Kwaśniewski i to niezależnie od tego, czy w swej ankiecie napisze, że ma wykształcenie wyższe czy średnie, czy zawsze mówił prawdę, czy zdarzały mu się mniejsze lub większe wpadki, gdy idzie o godne reprezentowanie kraju. Swą pięcioletnią kadencją Kwaśniewski trafił w oczekiwania znacznej części wyborców, którzy chcą prezydentury spokojnej, rzeczowej, mało uwikłanej w bieżące rozgrywki polityczne. Tak więc Marian Krzaklewski może podkreślać autentyczność swego doktoratu, a znaczna część opinii publicznej i tak uważa, że to obecny prezydent jest najlepiej wykształcony; doktor Andrzej Olechowski może o wiele lepiej znać języki obce i mieć lepszą prezencję, a wyborcy i tak uważają, że ideałowi najbliższy jest Kwaśniewski. Czas na zmiany – wołają kandydaci, a wyborcy wyraźnie nie chcą zmian.
Kampanię prezydencką charakteryzuje się jako niemrawą, nudną. I tej oceny nie zmieniają takie wydarzenia jak lustracja kandydatów czy wypadki ostatnich kilkunastu dni, kiedy to sztab Mariana Krzaklewskiego ostro zaatakował obecnego prezydenta za jego zachowanie w Kaliszu i Charkowie. Przed pięciu laty też nie zmagano się na programy. W kampanii sięgano po różne chwyty, by przypomnieć tylko atak sztabu Kwaśniewskiego, przeprowadzony nawet przy uruchomieniu aparatu państwa, czyli kontroli skarbowej, na Lecha Wałęsę z powodu niezapłaconego rzekomo podatku.