Archiwum Polityki

Trzynastu na głowę

Trzeci raz wybieramy prezydenta w wyborach powszechnych, po trzech zupełnie różnych kampaniach. Pierwsza przebiegała pod rzuconym przez Lecha Wałęsę hasłem przyspieszenia, które podważało sens polskich przemian gospodarczych i awansowało do drugiej tury Stanisława Tymińskiego, przybysza znikąd. W drugiej udało się ożywić podział na dwie Polski – postsolidarnościową i postkomunistyczną; i Lech Wałęsa zmagał się z Aleksandrem Kwaśniewskim, by ostatecznie tylko nieznacznie z nim przegrać. W trzeciej, wobec wielkiej przewagi urzędującego prezydenta, wyzwaniem stało się nie tyle zdobycie prezydentury, ile sam udział, chęć doprowadzenia do drugiej tury, policzenia się przed bliskimi wyborami parlamentarnymi lub stworzenia nowych obozów politycznych. Choć główni kandydaci w swoim „ostatnim słowie” (adresowanym specjalnie do czytelników „Polityki”), wciąż przekonują, że te wybory są naprawdę ważne.

Do prezydenckiej rywalizacji stanęło 13 kandydatów z pierwszej i drugiej politycznej ligi, a także takich, którzy w żadnej lidze się nie mieszczą. Nie mieszczą się także w wyobrażeniach Polaków o prezydencie RP. Zdaniem wyborców (badanie przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych) kandydat na prezydenta powinien być elokwentny, wykształcony, znać języki obce, być uczciwy, prawdomówny, rzetelny i godnie reprezentować kraj. Nie musi być natomiast typem przywódcy politycznego. Zdaniem większości wyborców (potwierdzały to wszystkie kolejne sondaże opinii publicznej) temu wizerunkowi najbardziej odpowiada Aleksander Kwaśniewski i to niezależnie od tego, czy w swej ankiecie napisze, że ma wykształcenie wyższe czy średnie, czy zawsze mówił prawdę, czy zdarzały mu się mniejsze lub większe wpadki, gdy idzie o godne reprezentowanie kraju. Swą pięcioletnią kadencją Kwaśniewski trafił w oczekiwania znacznej części wyborców, którzy chcą prezydentury spokojnej, rzeczowej, mało uwikłanej w bieżące rozgrywki polityczne. Tak więc Marian Krzaklewski może podkreślać autentyczność swego doktoratu, a znaczna część opinii publicznej i tak uważa, że to obecny prezydent jest najlepiej wykształcony; doktor Andrzej Olechowski może o wiele lepiej znać języki obce i mieć lepszą prezencję, a wyborcy i tak uważają, że ideałowi najbliższy jest Kwaśniewski. Czas na zmiany – wołają kandydaci, a wyborcy wyraźnie nie chcą zmian.

Kampanię prezydencką charakteryzuje się jako niemrawą, nudną. I tej oceny nie zmieniają takie wydarzenia jak lustracja kandydatów czy wypadki ostatnich kilkunastu dni, kiedy to sztab Mariana Krzaklewskiego ostro zaatakował obecnego prezydenta za jego zachowanie w Kaliszu i Charkowie. Przed pięciu laty też nie zmagano się na programy. W kampanii sięgano po różne chwyty, by przypomnieć tylko atak sztabu Kwaśniewskiego, przeprowadzony nawet przy uruchomieniu aparatu państwa, czyli kontroli skarbowej, na Lecha Wałęsę z powodu niezapłaconego rzekomo podatku.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Raport; s. 3
Reklama