Archiwum Polityki

„Grille i zabawy ludu polskiego”

Autor Raportu (POLITYKA 35) przypomina czasy PRL, kiedy to zamykano knajpy, gdy kury zasypiały. Dodaje jednak: „Istniały sławetne wyjątki. W Warszawie Kameralna i Klub Dziennikarzy, w latach 80. nieliczni znajdowali oazę w Spatifie. A Zakopane? Po dziewiątej nie było literalnie dokąd pójść”.

Czyżby w zespole „Polityki” nie było już nikogo z tych, którzy bywali w Paradisie, Bristolu, Kamieniołomach (Europejski), Grand Hotelu, wcześniej Polonii, później w Victorii, Forum, Domu Chłopa, Stolicy, Pod Arkadami, w Kandelabrach, knajpie pod kinem Palladium, uroczym nocnym barze przy placu Unii, Patrii, Rycerskiej, Krokodylu, Bazyliszku, Pod Retmanem, knajpie przy pl. Wilsona, Raszyńskiej, Sofii, Budapeszcie, w Pałacu Kultury. Jak kogoś zaniosło na drugą stronę Wisły – mógł trafić do Oazy, Niedźwiadka. W Warszawie były też zawsze zapełnione winiarnie m.in. Dziekanka, Hopfer, Fukier oraz mnóstwo kawiarni i normalnych restauracji pełnych do 23, 24. Były też kluby studenckie. Nie tylko Stodoła. O Hybrydach pisywano w „Polityce”.

A w Zakopanem? Ho, ho. Watra, Jędruś, Morskie Oko, Trzaska (Orbis), Gong. A co było, „gdy Szombara na Gubałówce grał”. U Poraja było gwarno do późnych godzin. A Kmicic. Poza tym w większości domów wczasowych tańczono co wieczór.

Andrzej Chmura, Rajszew

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Listy; s. 89
Reklama