Archiwum Polityki

Herbert zdjęty

Mam nadzieję, że telewidzowie będą w końcu mogli obejrzeć ten film. „Obywatel Poeta”, poświęcony sylwetce Zbigniewa Herberta, w reżyserii Jerzego Zalewskiego, miał być nadany w telewizji w lipcu br. Nie został wyemitowany z powodów nie do końca jasnych. Zasadniczą przeszkodą w jego emisji miał być list wdowy Katarzyny Herbert, której film się nie spodobał. „Po obejrzeniu filmu – pisze żona poety w liście do TVP – którego produkcji nie mogłam zakazać, utwierdzam się w przekonaniu, że miałam rację”. Skoro wdowa nie była w stanie powstrzymać procesu powstawania obrazu, czy ma prawo gotowego już filmu nie dopuścić do emisji? Czy wolno, z racji wdowieństwa, w demokratycznym kraju cenzurować gotowe już dzieła?

Zbigniew Herbert był nie tylko mężem. Był wybitnym poetą, który dzięki swojej twórczości żyje w sercach wielu ludzi. Był Polakiem i patriotą, który chciał wypowiadać się o sprawach kraju. Miał przyjaciół i wrogów. Żył. Był. Pisał. „A teraz nie będzie mnie na żadnym zdjęciu zbiorowym”.

Takim zdjęciem zbiorowym ze Zbigniewem Herbertem w roli głównej miał być film „Obywatel Poeta”. Od strony artystycznej obraz momentami pretensjonalny, chaotycznie montowany, miejscami nie do końca klarowny, ze szczególnie słabym końcem. Dlaczego więc mimo wszystko warto zobaczyć ten film?

Jego największym walorem jest warsztat dokumentalny. Autor filmu dotarł do przyjaciół Herberta, znajomych, a nawet byłej ukochanej. Nizał ich wypowiedzi jak paciorki na sznurek i utworzył z nich wizerunek Poety. Na pewno nie do końca prawdziwy, na pewno nie całkiem rzeczywisty. Nikt nie jest bowiem w stanie opowiedzieć pełnej prawdy o żadnym zmarłym człowieku, a zwłaszcza tak skomplikowanym i zawikłanym jak Herbert, który nawet za życia był postacią enigmatyczną.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Tele Wizje; s. 95
Reklama