Salman Rushdie: Grimus. Przeł. Krzysztof Filip Rudolf. Rebis. Poznań 2000, s. 363
Tę książkę trzeba potraktować śmiertelnie poważnie, bo jest o nieśmiertelności. Na Wyspie Cielęcej rozgrywa się najbardziej dramatyczne misterium. Podobne do ludzi istoty, obdarzone nieśmiertelnością przez maga, szukają sensu tego, co się im przytrafiło. Jedna z nich, Trzepoczący Orzeł, chce nawet zmierzyć się z Grimusem, niczym Jakub z Aniołem, by odzyskać śmiertelność. Kto lubi Joyce’a, surrealizm, phantasy i realizm magiczny, przeczyta tę książkę do końca i podziękuje Rushdiemu za taki debiut. Ćwierć wieku temu napisał on powieść, w której jest już sobą: kuglarzem słów i idei, dekonstruktorem mitologii i filozofii Zachodu i Wschodu. Kto wierzy w realizm, nie zniesie tej obłędnej jazdy w nieskończoność wyobraźni. Ale kto lubi Rushdiego i zachwycił się, jak ja, jego „Ostatnim westchnieniem Maura”, musi zdobyć się na odwagę i wyruszyć wraz z Orłem na poszukiwanie Ptako-Psa i Grimusa.
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[czytadło]
[złamane pióro]