Archiwum Polityki

„Lustracyjny Sąd Ostateczny”

Podpisuję się pod wszystkim, co Jerzy Baczyński (POLITYKA 32) napisał. Do dyskusji na temat aktualnego stanu naszego ustawodawstwa lustracyjnego chciałbym dodać tylko jedno: potępiać i karać należy czyny podsądnego i ich konsekwencje dla otoczenia, a nie to, co on gdzieś kiedyś powiedział lub podpisał. Wciąż dyskutuje się nad tym, czy ten lub ów kandydat na prezydenta coś podpisał. Nie bardzo na ogół wiadomo co, a w każdym razie nie wiadomo co z tego wynikło. Ktoś stracił pracę, poszedł do więzienia, zamknięto jakąś redakcję...? Komu stała się krzywda, jaka osoba lub organizacja społeczna poniosła moralną lub materialną szkodę? Była krzywda, niech będzie kara (m.in. pozbawienie pewnych praw publicznych). Ale karanie za sam podpis, to wobec znanej cierpliwości papieru nonsens. Każdy może mieć oczywiście za złe drugiej osobie podpisanie takiego lub innego oświadczenia i na taką osobę nie głosować. Ale bez stwierdzenia w drodze normalnej, jawnej sądowej procedury, że taki czy inny podpis spowodował czyjąś krzywdę, że był przyczyną czynów karalnych w świetle kodeksów uznawanych w krajach cywilizowanych, pozbawiać kogoś praw publicznych nie można.

Zbigniew Czerwiński, Poznań

Polityka 39.2000 (2264) z dnia 23.09.2000; Listy; s. 79
Reklama