Archiwum Polityki

Ludzie bezlitośni

Ludzie są bezlitośni. W zeszły piątek poszedłem do Teatru Małego, aby posłuchać dyskusji na temat: „Rzeczy nazwane. Nowa Polska w literaturze”. Spierać się mieli na ten temat (na temat rzeczy nazwanych i na temat nowej Polski w literaturze) pisarze i krytycy. Wchodzę, patrzę, widzę: wszystko się zgadza, pisarze i krytycy szykują się do mówienia o rzeczach nazwanych i o Nowej Polsce. W dobry humor mnie to wprawia, a mój dobry humor potęguje fakt, że po drodze do Teatru Małego odkryłem nowe przejście podziemne pod Marszałkowską. Każdy nowy warszawski (zwłaszcza podziemny) szlak wręcz mnie uskrzydla, to zaś nowe podziemne przejście uskrzydliło mnie tym bardziej, że wcześniej (to znaczy zanim poszedłem do Teatru Małego, aby posłuchać dyskusji na temat: „Rzeczy nazwane. Nowa Polska w literaturze”) wcześniej, ściśle biorąc jakąś godzinę, góra dwie, chociaż nie, dwie nie, co najwyżej półtorej godziny wcześniej byłem w Pałacu Kultury na targach książki i na tych targach książki całą furę książek kupiłem.

Tak, kupiłem furę książek, lubię bowiem książki czytać dla przyjemności i w ogóle lubię książki. Lubię książki, ale książki jak wiadomo są ciężkie, a jak człowiek dźwiga całą furę rozmaitych książek, to szkoda gadać – wtedy jest bardzo ciężko. Szedłem zatem do Teatru Małego, aby posłuchać dyskusji i było mi bardzo ciężko, i nie tylko było mi ciężko, było mi też – że tak powiem – daleko, niedaleka droga z Pałacu Kultury do Teatru Małego wydała mi się daleka i ciężka. Idę zatem, jest mi daleko i ciężko, idę, patrzę i widzę: całkiem nowe (w tym znaczeniu nowe, że przeze mnie jeszcze nie udrożnione), widzę zatem obiektywnie stare ale subiektywnie nowe przejście podziemne pod Marszałkowską.

Polityka 39.2000 (2264) z dnia 23.09.2000; Pilch; s. 99
Reklama