Archiwum Polityki

Żądza na ciele

[nie zaszkodzi przeczytać]

Radosław Kobierski: Wiek rębny. Wydawnictwo Zielona Sowa. Kraków 2000, s. 199

Debiut prozatorski Radosława Kobierskiego nie jest pierwszą książką tego młodego (rocznik 1970) autora. Ma on już za sobą dwa tomy poezji: „Niedogony” oraz „Rzeź winiątek”. Kilka jego opowiadań było wcześniej drukowanych w „Twórczości” oraz w krakowskim „Studium”. W „Wieku rębnym” Kobierski kreuje postaci „herosów wioskowych” – odrobinę przypominające te z „Opowieści galicyjskich” Andrzeja Stasiuka – i opisuje ich walkę ze światem, ze słabością własnego ciała, z namiętnościami duszy. Kończy się ona zazwyczaj klęską, choć, jak zdaje się sugerować autor, jest to klęska pełna powabu. Z wyjątkową bowiem pieczołowitością pochyla się pisarz nad obrazami choroby i rozkładu, jakby w nich właśnie upatrywał szczególny rodzaj piękna – podobnie jak Bruno Schulz, którego Kobierski w swojej książce obficie cytuje (wśród autorów cytowanych pojawia się również Marcin Świetlicki). Niestety wartość literacką „Wieku rębnego” osłabia język. Nie chodzi nawet o ewidentne potknięcia stylistyczne. Niektóre aż wstyd przytaczać. Zacytujmy na chybił trafił: „Chód Pawła nie był także nieśmiały, nie drobił nogami jedna przy drugiej, oczekując nagany, chcąc wydłużyć w nieskończoność moment przybliżenia się do karcącej ręki, ale miał w sobie wiele z pewności chodzenia, nie tyle wynikającej z opanowania tej sztuki, co z jakiejś obsesyjnej żądzy dotarcia do celu, która swoje dążenie wypisywała na całym ciele Pawła” (s. 65). Mówi się, że przed trzydziestką nie można zostać dobrym prozaikiem. Poczekamy aż Kobierski wkroczy w smugę cienia.

Krzysztof Gajewski

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[czytadło]
[złamane pióro]

Polityka 35.2000 (2260) z dnia 26.08.2000; Kultura; s. 57
Reklama