Na Górze Rowelskiej, najwyższym wzniesieniu Suwalszczyzny, w okolicy, gdzie kręcono sceny do „Pana Tadeusza”, prywatna spółka buduje małą elektrownię wiatrową. Trwa montaż dwóch generatorów o mocy 300 kW.
Inicjatorem budowy i udziałowcem spółki jest pewien Francuz, który przyjechał do Wiżajn i zachwycił się tutejszym wiatrem. Najpierw jednak sprowadził badawczy maszt pomiarowy, bowiem bez ustalenia, ile dni w roku i z jaką siłą wieje wiatr, nie można zaczynać inwestycji. Gmina służyła pomocą, urzędnicy spisywali dane, bo w okresach największych mrozów wysiadały baterie słoneczne zasilające urządzenia badawcze. Wyszło, że średnia prędkość wiatru to 6,4 m/s, czyli nieźle. Nowoczesne elektrownie wiatrowe opłaca się stawiać nawet tam, gdzie ta prędkość wynosi 3–4 m/s. A w okolicach Wiżajn w dodatku wieje stale i nie za silnie. Wiatrów huraganowych powyżej 30 m/s wiatraki nie znoszą.
Inicjatywa wiżańskiej spółki nie zachwyca Pawła Mackiewicza z Europejskiego Centrum Energii Odnawialnej. Centrum (będące częścią resortowego instytutu Ministerstwa Rolnictwa – IBMER) uczestniczy bowiem w projekcie mającym na celu stworzenie na Suwalszczyźnie dużej farmy wiatrowej (tak z angielskiego zwie się elektrownie wiatrowe). Ma być to spółka samorządów lokalnych oraz prywatnych udziałowców. W najbliższym czasie rozpoczynają się badania mające określić najbardziej wietrzne miejsca.
– To niedobrze, że Góra Rowelska, najwyższy punkt, na dodatek posiadający infrastrukturę energetyczną pozwalającą na przesyłanie prądu, jest już zajęta – ubolewa Paweł Mackiewicz.
– Wiatru dla wszystkich wystarczy – uspokaja jednak Beata Ordonowska, starosta suwalski.
Starostwo, gminy suwalskie oraz inwestorzy z USA będą uczestniczyć w konsorcjum, które postawi farmę wiatrową.