Trąby powietrzne, grad wielkości śliwki, tropikalne ulewy to zjawiska, które sparaliżowały życie w ubiegłym tygodniu w znacznej części Polski. Wszystko to wynika z różnic temperatur. Im większa różnica temperatur, tym większy grad i silniejsza burza. Tak zwane trąby powietrzne to po prostu „wyższa forma burzy”. W minionym tygodniu, a także i w najbliższych dniach – nad naszym krajem ścierają się dwie masy powietrza: gorącego, w strefie którego temperatura sięga 36 st. i zimnego, w którym temperatura wynosi zaledwie 22 st. Ta wielka różnica wynosząca 14 st. powoduje właśnie wszystkie pogodowe kataklizmy.
Największe opady, przypominające wręcz tropikalną ulewę miały miejsce na Dolnym Śląsku i w Małopolsce. Huraganowe wiatry niszczące domy, łamiące drzewa, przenoszące stodoły z miejsca na miejsce i przywalające samochody na drogach zanotowano na Mazowszu, Podlasiu, Lubelszczyźnie i w Krakowskiem.
Także Warszawa i okolice, choć w nieco mniejszym stopniu niż gdzie indziej, przeżyły ulewne deszcze i huragan.
Straż pożarna jeszcze w poniedziałek zajmowała się wypompowywaniem wody ze skrzyżowań i ulic, a energetycy naprawiali zerwane linie i zniszczone podstacje. Podobne zjawiska mogą potrwać aż do końca tygodnia.
Osoby wierzące we wróżby mają ostatnią tego lata okazję, żeby zobaczyć spadającą gwiazdę i pomyśleć sobie życzenie, które być może się spełni. Jeszcze do 25 sierpnia można obserwować nocą na niebie meteory z roju Perseidów. Obserwacja utrudniona nieco przez jasno świecący księżyc, wymaga cierpliwości, gdyż maksimum aktywności roju Perseidów przypadało na noc z 11 na 12 sierpnia, a obecnie można w ciągu godziny dostrzec zaledwie kilka meteorów, czyli świetlnych śladów pozostawionych przez meteoroid przechodzący przez atmosferę.