Piłsudski wprawdzie studiował medycynę (w Charkowie), jednak leczyć się nie cierpiał. Jego najczęstszą dolegliwością były infekcje dróg oddechowych. Dokuczał mu też reumatyzm, a i serce coraz częściej zdradzało oznaki zmęczenia. Przyczyniał się do tego znacznie jego niezbyt higieniczny tryb życia. Pracował do późna, palił papierosa za papierosem i wypijał jeziora arcymocnej herbaty. Gardził jarzynami. Zalecenia lekarzy lekceważył, bywało, że ukradkiem pozbywał się leków, które uznał za niesmaczne. Nawet w ostatnich dniach życia, kiedy był już ciężko chory na raka i nikł w oczach, opierał się oględzinom sprowadzonej pospiesznie z Wiednia sławy medycznej – prof. Weckenbacha. Jedyne co uznawał, to były kąpiele w Druskiennikach.
Piłsudskiego ciągnęło do Druskiennik, bo czuł się tam swojsko i przez głęboki sentyment do Wileńszczyzny, gdzie się urodził i wychował. Miał stamtąd niedaleko do Wilna, które kochał i nazywał „poezją swojej duszy”. W Wilnie mieszkali nadto jego bracia i siostra, z którymi był zżyty i często ich odwiedzał. Poza tym uzdrowisko – mające wtedy charakter w dużej mierze rustykalny – było bardzo dobrze prowadzone i unowocześniane przez ówczesnych właścicieli – Antoniego Jaroszewicza i Michała Malinowskiego. No i dochodził do tego jeszcze jeden ważny wzgląd – przyroda, na której uroki był Piłsudski bardzo wrażliwy. „Druskienniki były niespodzianką myśli Stwórcy w odpoczynku, gdy ten się uśmiechnął” – napisał w Złotej Księdze uzdrowiska.
Romans u Kociej Mamy
Pierwszym locum Piłsudskiego w Druskiennikach była piętrowa willa przy ul. Jasnej 8. (Po przeciwnej stronie tej ulicy, noszącej dziś nazwę Karola Dinejki, stoi kombinat sanatoryjny Vilnius).