Archiwum Polityki

Nagła zmiana poglądu

Udało mi się wreszcie oblecieć świat dookoła. Dotychczas brakło mi małej szczeliny między Nową Zelandią, którą odwiedzałem z Ameryki, a Australią, do której przylatywałem z Europy. Teraz na trasie Chicago–Seul mam gwarancje, że krąg jest zamknięty, a ziemia naprawdę okrągła, na co naocznych dowodów nie widziałem.

Pacyfik jest dużo szerszy od znajomego Atlantyku i uwięzienie wewnątrz aluminiowej puszki staje się ogromnie dolegliwe, bo dzień wymienia się z nocą, w zegarku myli się data, a niedotlenione zwoje mózgu pracują głównie na jałowym biegu. Przed laty lecąc z Australii udało mi się napisać cały scenariusz filmowy, ale był to akt heroiczny i dziś już na to mnie nie stać. Zamiast myśleć twórczo „do przodu”, pogrążam się we wspomnieniach, robię remanent tematów, o których myślałem ostatnio. I przypomina mi się nieodnotowane zdarzenie z gdańskiego Święta Człowieka, na którym miałem okazję spotkać kilka autorytetów. Przysłuchując się wymianie ich myśli, nagle zmieniłem pogląd, który uważałem już od dawna za oczywisty.

Sam fakt zmiany poglądu w moim wieku jest wart odnotowania. Na ogół trwamy przy poglądach, które się jakoś potwierdzają, wpisujemy je w skład naszych myśli, tak by pasowały tworząc mozaikę, w której coś się z czymś czasem zazębia. (Tylko straszni mieszczanie Tuwima widzieli wszystko osobno.)

Pogląd, do którego się odwołałem, pochodzi od Maxa Webera i dotyczy mojego wyznania, czyli katolicyzmu zestawionego z myślą protestancką. Treść poglądu wiąże kapitalizm i gospodarkę rynkową z tą formą chrześcijaństwa, która urodziła się najpóźniej i jak mi się do niedawna wydawało, najlepiej przystaje do wolnego rynku, czyli do kapitalizmu.

Polityka 46.2000 (2271) z dnia 11.11.2000; Zanussi; s. 105
Reklama