Archiwum Polityki

Wojny domowe

[dla każdego]

Sajd ma lat 9 i jest najmłodszym z siedmiorga dzieci ojca Pakistańczyka i matki Angielki, w przemysłowym ośrodku w Wielkiej Brytanii; gdy przypadkowo siusia na ulicy, jego tata dowiaduje się, że synek, w rezultacie niedopatrzenia, jest nieobrzezany! Trzeba dopełnić tej ceremonii, mimo oporu małego i sceptycyzmu reszty rodziny; operację wykonuje lekarz Hindus... co jest przykrością dla ojca, ale stało się! Ta scena wyznacza tonację filmu: komedia o zderzeniu, ale też o akceptacji emigracyjnego środowiska o mahometańskiej kulturze w proletariackiej Anglii. Sytuacja zaostrza się, gdy syn, wyswatany przez ojca bez własnego udziału, jak tu jest to w zwyczaju, w punkcie kulminacyjnym zaślubin, dokonywanych z pełnym kostiumowym ceremoniałem, ucieka: umarł dla mnie! – oświadcza rozwścieczony rodzic. Wydawałoby się, że mamy tu jeszcze jeden kawałek, jakiego produkcja filmowa nie szczędzi, pełen dobrej agitacyjnej woli, o tolerancji między narodami itp., itd. Tymczasem jest to jedna z najlepszych fars sezonu, kolejny tryumf angielskiej komedii realistycznej. Skąd się to bierze? Londyn jest ostatnio stolicą filmową tego gatunku, ale po prawdzie był nią zawsze i nie tylko jeśli idzie o kino. Jest ono w tym względzie dziedzicem kultury otwartej na kontakty międzynarodowe oraz literatury przyglądającej się życiu z humorem, sceptycyzmem, ale też z serdecznością wyzbytą arogancji, czego symbolem jest kochany pan Pickwick Dickensa. Kino z owego ducha, w wykonaniu aktorów, przeważnie emigrantów pakistańskich oddycha prawdą; reżyser Damiel O’Donnell, Szkot (tak jest!), zdobył za ten film główną angielską nagrodę doroczną Bafta. Nie mogę sobie odmówić, by nie przytoczyć jeszcze jednej sceny: dzieci upartego taty z Pakistanu niosą w procesji katolickiej krzyż i posąg Matki Boskiej, ale uciekają w popłochu wraz z tymi dewocjonaliami na widok taty; żegna on księdza kupującego u niego frytki: „Niech Allah prowadzi!

Polityka 45.2000 (2270) z dnia 04.11.2000; Kultura; s. 44
Reklama