Archiwum Polityki

Przed czy po

Lada tydzień na amerykańskim rynku farmaceutycznym pojawią się dwie nowości: pigułka wczesnoporonna Mifeprex znana w Europie jako RU-486 oraz zastrzyk antykoncepcyjny Lunelle, skuteczny przez miesiąc. Towarzyszą temu zapowiedzi kontrofensywy ze strony ugrupowań Pro Life. W Polsce RU-486 jest dostępna w podziemiu aborcyjnym – nielegalne gabinety oferują ten specyfik za 1 tys. zł.

Batalia o zalegalizowanie kontrowersyjnej pigułki trwała w Ameryce dwanaście lat. W tym czasie dopuszczono ją do użycia w większości krajów europejskich (patrz ramka). Najmniej emocji wzbudziła we Francji, skąd pochodzi. W tym tradycyjnie laickim państwie usuwanie ciąży uzasadnione przyczynami społecznymi jest dostępne, anonimowe i bezpłatne (w szpitalu, przed upływem dziesiątego tygodnia ciąży). Pigułka wczesnoporonna stała się metodą alternatywną dla tradycyjnej aborcji; ocenia się, że wybiera ją co trzecia z Francuzek zdecydowanych na usunięcie ciąży.

Prof. Emile-Etienne Beaulieu, twórca pigułki, wielokrotnie tłumaczył w mediach, że nie jest zwolennikiem ani propagatorem aborcji: „Moim zadaniem jest ochrona zdrowia pacjentki. Gdy chce mieć dziecko, należy jej pomóc, aby urodziła zdrowo i bezpiecznie. Gdy nie chce lub nie może – niechaj usunie ciążę w najbezpieczniejszych warunkach”. Zdaniem Beaulieu to ostatnie powinno być zastrzeżone dla medycyny specjalistycznej, ponieważ zawsze zdarzają się niespodzianki, jak np. ciąża pozamaciczna, która – bez prawidłowej diagnozy i interwencji chirurga – grozi śmiercią.

Najwyraźniej zaufanie do lekarzy góruje we Francji nad zaufaniem do polityków. Z aprobatą dla RU-486 wyraźnie kontrastują negatywne emocje wokół decyzji ministra szkolnictwa pani Segolene Royale o wprowadzeniu pigułki zwanej „dzień po” do szkolnych gabinetów lekarskich. Od grudnia ubiegłego roku uczennice szkół średnich mogą tam otrzymać pigułkę, która – zażyta w ciągu kilkudziesięciu godzin po zbliżeniu – nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zapłodnionej komórki jajowej (zaliczana jest do środków antykoncepcyjnych, a nie poronnych).

Polityka 43.2000 (2268) z dnia 21.10.2000; Społeczeństwo; s. 78
Reklama