W dziesięć lat po fali demokratyzacji, która ogarnęła Afrykę, wydaje się, że po raz kolejny nie powiodło się. Po euforii zmian przyszło głębokie rozczarowanie, a nadzieje szybko wyparowały. W Rwandzie, Burundi, w byłym Zairze, w Kongo-Brazzaville, w Sierra Leone i Liberii „transformacja ustrojowa” zamieniła się w krwawą jatkę. „Renesans Czarnego Lądu”, sławiony jeszcze dwa lata temu podczas afrykańskiej podróży prezydenta Billa Clintona, okazał się mrzonką.
Polityka
12.2000
(2237) z dnia 18.03.2000;
Cytaty;
s. 14