Archiwum Polityki

Kominy bezradności

Koalicja Czyste Beskidy alarmuje, że planowane przez Czechów tuż przy polskiej granicy cztery elektrociepłownie mogą oznaczać dla Beskidu Śląskiego katastrofę ekologiczną. Polski rząd, który czeskie plany znał już w lutym 1999 r., przyznał w końcu rację Koalicji pod koniec ub.r. Tymczasem budowa pierwszej elektrociepłowni w Czechach właśnie rusza.

Czeskie inwestycje na Zaolziu budziły protesty Polaków już dziesięć lat temu. Zgodnym głosem protestowali wówczas mieszkańcy Cieszyna i Ustronia, pensjonariusze z beskidzkich uzdrowisk, ekolodzy i narodowcy. Demonstracje okazały się skuteczne – do budowy koksowni w przygranicznej Stonawie nie doszło.

W maju ub.r. Śląsk Cieszyński obiegła nowa wiadomość. Czeska spółka Slazska Energetika chce wybudować w Stonawie i Trzyńcu dwie elektrociepłownie o mocy 110 megawatów każda. Kolejne dwie, o znacznie większej mocy, powstaną w Karwinie. Inwestorem tych ostatnich będzie spółka czesko-francuska. Republika Czeska nie ratyfikowała jeszcze europejskiej konwencji z Espoo, która ustaliła rygorystyczne zasady postępowania w przypadku przedsięwzięć o zasięgu transgranicznym. Ratyfikowała ją już Polska.

Informacja o trzynieckiej inwestycji już 26 lutego 1999 r. dotarła na biurko polskiego ministra środowiska. Resztę dokumentacji, nadal jednak niepełnej, Czesi dosłali dopiero we wrześniu. Z pism Slazskiej Energetiki wynika, że opalana węglem nowa elektrociepłownia w Trzyńcu będzie spełniała wszystkie europejskie normy ekologiczne.

– Elektrociepłownia to nie park narodowy – przyznaje Edward Putniorz, rzecznik Energetiki. – Wydaliśmy już jednak na ochronę środowiska 4 mld koron (400 mln złotych – przyp. aut.). To zbyt dużo, by się nagle wycofać. Rzecznik zapewnia, że nowe inwestycje to dla czeskiego i polskiego Śląska prawdziwe dobrodziejstwo. Elektrociepłownie zastąpią stare, archaiczne trucicielki. – Dla nas to tysiące miejsc pracy i szansa odbicia się od dna, a dla was więcej dobrego powietrza – dodaje Putniorz.

Argumenty Slazskiej Energetiki okazały się jednak sprzeczne z opracowaniami ekspertów polskiej Koalicji Czyste Beskidy, w skład której weszło kilkanaście organizacji ekologicznych i pozarządowych oraz beskidzkie samorządy.

Polityka 12.2000 (2237) z dnia 18.03.2000; Społeczeństwo; s. 90
Reklama