Jako „niecałemu” profesorowi (na razie tylko docent), ale żonie profesora, który do Belwederu został zaproszony w wieku 39 lat, zabrakło mi w wypowiedziach naszych znakomitych kolegów (POLITYKA 6) rozwinięcia tematu „czego pragnie profesor”, dodajmy jeszcze do tego relatywnie młody. Uznanie kolegów ma, bywa w kraju i za granicą (niektórzy częściej wykładają w języku angielskim niż własnym), ma zazwyczaj na swoim koncie książki wydawane także za granicą, bywa nie tylko drukowany, ale i cytowany w literaturze światowej – zdawać by się mogło przysparza swojej instytucji, miastu, krajowi splendoru, promuje myśl polską, często daleko poza granicami i co otrzymuje w zamian? Pensje profesorów niczym się nie wyróżniają w polskiej siatce płac, a w służbie zdrowia są żenujące. To jak żyją i w jakich warunkach mieszkają młodzi profesorowie, jest odbiciem stosunku władz państwa do śmietanki intelektualistów tego kraju. A przecież wykształcenie cenili kiedyś nawet łódzcy fabrykanci, którzy dla swoich wykształconych robotników podnosili nie tylko pensje, ale i dbali o lepsze warunki mieszkaniowe. Ale wówczas mistrz mechanik u Poznańskiego to był ktoś, a dzisiaj profesor....
Czyli czego pragnie dzisiaj profesor w wieku średniozaawansowanym? Przynajmniej próby naśladowania przez władze państwa i uczelnie dawnego stosunku możnych tego świata do elity ludzi wykształconych, a może się okazać, iż będzie to dobra inwestycja zwracająca się z procentem dla kraju, bo profesorowie w wieku średnim wciąż będą produktywni i kreatywni, nie tylko do siebie, ale dla zespołów, którymi kierują i z którymi współpracują.