Archiwum Polityki

Raczej Obama

Choć to tylko sondaże, to zanosi się już wyraźnie na zwycięstwo Baracka Obamy. Pamiętajmy, że w wyborach amerykańskich nie liczy się bezwzględna liczba zdobytych głosów w całym kraju. Wygrana to suma zwycięstw lokalnych w poszczególnych stanach, które mają przydzieloną liczbę elektorów, proporcjonalnie do liczby ludności (chociaż z pewną korzyścią dla stanów mniejszych). Kto wygrywa w danym stanie, choćby przewagą jednego głosu – zdobywa wszystkich elektorów stanowych. Kiedy oddajemy ten numer do druku, przewaga Obamy jest znaczna. Popiera go zdecydowanie największy stan USA Kalifornia (55 elektorów) oraz kilka dużych: Nowy Jork (31), Illinois (21), Michigan (17), New Jersey (15). Za McCainem opowiadają się tradycyjnie republikański Texas (34 elektorów), Tennessee (11), Arizona (10), Luizjana (9) i Alabama (tyluż), plus ciekawostka: McCain ma w Alabamie 27-proc. przewagę!). Na pewno nie można przewidzieć wyniku w tak zwanych swing states, gdzie przewaga jednego lub drugiego rywala mieści się w granicach błędu statystycznego. Trzy największe niezdecydowane stany to Floryda (27), Ohio (20) i Georgia (15 elektorów). Ale dziś, nawet gdyby McCain zgarnął te stany dla siebie, to i tak Obama ma już ponad 270 głosów elektorskich ze stanów o dużej przewadze sondażowej, a ta liczba wystarcza do zwycięstwa.

A jaka jest Ameryka, która dziś głosuje – czytaj nasz raport (s. 36 ).

Polityka 44.2008 (2678) z dnia 01.11.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama