Choć to tylko sondaże, to zanosi się już wyraźnie na zwycięstwo Baracka Obamy. Pamiętajmy, że w wyborach amerykańskich nie liczy się bezwzględna liczba zdobytych głosów w całym kraju. Wygrana to suma zwycięstw lokalnych w poszczególnych stanach, które mają przydzieloną liczbę elektorów, proporcjonalnie do liczby ludności (chociaż z pewną korzyścią dla stanów mniejszych). Kto wygrywa w danym stanie, choćby przewagą jednego głosu – zdobywa wszystkich elektorów stanowych.
Polityka
44.2008
(2678) z dnia 01.11.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11