Archiwum Polityki

Ręce precz!

Senny zazwyczaj Parlament Europejski ożywił się, gdy przyszło do oceny tego wynalazku z Ameryki. „Obraz jest tak dokładny, że pozwala oglądać intymne części ciała i kształt kobiecych piersi” – grzmiał Bawarczyk Wolfgang Kreissl-Dörfler. A pozostali eurodeputowani olbrzymią większością głosów uznali, że urządzenie „narusza prywatność, prawo do godności i ochrony danych”. Chodzi o nowe skanery ciała, działające z powodzeniem już na 20 amerykańskich lotniskach, zastępujące ręczną kontrolę pasażerów, którzy podpadli na bramce do wykrywania metali. Rzecz ma kształt budki telefonicznej i daje trójwymiarowy obraz delikwenta z dokładnością do bielizny. Producenci bronią się, że obrazu nie rejestruje się i nie można go przechować, ogląda go strażnik w odległej części lotniska, nie mający kontaktu z danym żywym człowiekiem, a twarz osoby jest zamazana. Pasażer ma też wybór: ręce albo maszyna. Wszystko to prawda, ale wolności wolnościami. Nawet na lotnisku.

Polityka 44.2008 (2678) z dnia 01.11.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama