Archiwum Polityki

Cela klasy lux

Polskie więzienia trzeszczą w szwach. Wybitny udział w procesie przeludniania polskich więzień mają tak zwane elity polityczne. W niektórych więzieniach stały się one trzecią pod względem liczebności grupą skazanych, po frajerach i grypserach. Takiego sukcesu polskiej demokracji nikt nie przewidywał, dlatego też zupełnie zaniedbano dostosowanie więzień do potrzeb elit. Dopiero ostatnio dyrekcja aresztu śledczego w Łodzi postanowiła odrobić zaległości i przygotowała cele „dyrektorskie”. Zamysł jest taki, aby przebywające w więzieniu elity posadzić razem (towarzystwo drobnych złodziejaszków i gwałcicieli wybitnie im nie służy) i w odpowiednio komfortowych warunkach .

Jak poinformował „Dziennik Łódzki”, razem siedzą już: Lech M., były szef łódzkiej Izby Skarbowej oskarżony o przyjęcie łapówki, i Jan J., były dyrektor PKP podejrzany o przywództwo w zorganizowanej grupie przestępczej. Lokatorami innej „dyrektorskiej” celi są Marcin K., były dyrektor Teatru Wielkiego w Łodzi, Tomasz F., były dyrektor łódzkiego ośrodka telewizji, oraz biznesmen Krzysztof H. podejrzany o kierowanie grupą przestępczą.

Sądząc z aferalnej historii III RP ostatnich lat instytucja cel „dyrektorskich” ma wielką przyszłość. Warto więc zaproponować pewną modyfikację w polskim systemie politycznym, która pozwoli wyjść naprzeciw potrzebom elit. Obecnie obowiązujący mechanizm sadzania elit do pudła jest następujący: najpierw jej przedstawiciel jest wybierany na intratną posadę, później na niej kradnie, a później ląduje w „dyrektorskiej” celi. I tu jest słaby punkt wymagający reformy. Otóż, zaraz po wyborze nowego posła, szefa państwowej firmy, urzędnika czy samorządowca należy od razu posadzić go w „dyrektorskiej” celi. Zaspokoi to elitarne ambicje naszych działaczy, a nas obywateli uchroni przed ich niszczycielską działalnością.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Fusy plusy i minusy; s. 86
Reklama