Archiwum Polityki

Głupota

Nie mówimy, jak nas – jako naród – widzą inni. Nie dopuszczamy do siebie bolesnej świadomości, że częściej jesteśmy przedmiotem zmartwienia i ironii niż podziwu i zazdrości.

Chętnie karmimy się przekonaniem, że świat musi nas mieć za wybrańca wśród narodów, który cierpiał, ginął, a przede wszystkim walczył. Pijany jak Polak? E, złośliwość. Polak – antysemita? Propaganda. Złodziejaszek i leń? Stereotyp. Osioł trojański Europy? Wredni Niemcy. Polak idiota, który jak już zdoła wyprodukować kubek, to z uszkiem w środku – przedmiot tzw. polish jokes? Ależ skąd, przecież świat nabija się z głupich Belgów, przecież to my mamy prawo drwić z Rumunów, to w naszych dowcipach ofiarą jest tępy Rusek.

Przyjęło się u nas ubolewać nad zanikiem patriotyzmu i narodowej solidarności. Ale tak naprawdę jesteśmy spętani dziwnie pojętym honorem, dumą i samouwielbieniem.

Prywatnie doradzamy przyjaciołom: jedziesz na wakacje za granicę, uważaj, byś nie trafił do hotelu z samymi rodakami: chamstwo i głupota zepsują ci urlop. Ale publicznie narzucamy sobie osobliwą narodową autopoprawność.

Jeśli kto powie, że mamy dramatycznie mało wykształconych ludzi, to zaraz doda zastrzeżenie, że nasi specjaliści dystansują w wielu dziedzinach tych zachodnich, okrasi zestawem: Kopernik, Chopin, Skłodowska plus aktualni nobliści, a na koniec pochwali, że mamy obecnie do czynienia z prawdziwą rewolucją edukacyjną. Co prawda odpowiedzią na obudzone aspiracje młodego pokolenia są dziesiątki kanciarskich przedsięwzięć, mianujących się szkołami wyższymi, a nauczyciele alarmują, że do szkół średnich trafiła młodzież, która w połowie nie jest w stanie opanować materiału pierwszej klasy, a cóż dopiero zdać maturę. Najzdolniejsi ludzie z uczelni, zastygłych w jakimś dziwnym feudalizmie, uciekają na Zachód. Kultura? Telepie się gdzieś na obrzeżach życia społecznego, wszak – jak niedawno pisaliśmy – połowa narodu nie czyta.

Polityka 25.2003 (2406) z dnia 21.06.2003; s. 84
Reklama