Archiwum Polityki

Głosy i glosy

Nie chcemy zaprzepaścić dzieła sił brytyjskich.
Geoff Hoon,
minister obrony Wielkiej Brytanii
„Dzieło” to nie tylko udział 40 tys. żołnierzy królowej w wojnie przeciwko reżimowi Saddama Husajna, lecz także brytyjski styl. Inaczej niż Amerykanie Brytyjczycy patrolowali swoją południową strefę stabilizacyjną bez hełmów, kamizelek kuloodpornych i pancernych transporterów. Ludność miejscową, uważaną za przeciwników obalonej dyktatury, traktowali przyjaźnie. Śmierć sześciu żołnierzy brytyjskich i ciężkie rany ośmiu innych – wynik ataków na siły okupacyjne – postawiło to przyjazne podejście pod znakiem zapytania. Rząd londyński zapowiedział wysłanie posiłków do Iraku. Zwycięzcy – w tym Polacy – muszą się liczyć, że opór się nasila i nie ma w Iraku miejsc bezpiecznych.

 

M

yśmy was nie zapraszali. Wolałbym, żeby to zrobili sami Irakijczycy.
Mohammed al-Duri,
były ambasador Iraku przy ONZ
Al-Douri, prawnik z wykształcenia, po upadku reżimu, któremu służył przez 12 lat w ONZ, wrócił przez Syrię do Emiratów, bo w Bagdadzie na razie nie ma czego szukać. Teraz potępia rządy Saddama za mordowanie przeciwników politycznych, ale martwi się obecnością w Iraku „kolonialistów”. Niczego się nie wstydzi jako były dyplomata: reprezentował w ONZ naród iracki i walczył o zniesienie sankcji nałożonych na ojczyznę. Aż dziw, że al-Duri nie poprowadził Irakijczyków przeciwko Saddamowi.

 

N

asze tajemnice nuklearne nie są bezpieczne.
Senator Chuck Grassley
podczas przesłuchania w Izbie Reprezentantów USA
Z parlamentarnych dochodzeń wynika, że w trzech głównych amerykańskich laboratoriach nuklearnych ginęły klucze, laptopy, pojemniki z tlenkiem plutonu.

Polityka 27.2003 (2408) z dnia 05.07.2003; Świat; s. 42
Reklama