Archiwum Polityki

Kwestia łaski

Niedawno, w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, odpowiadał prezydent Kwaśniewski na liczne pytania Moniki Olejnik. Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, za wyjątkiem jednej odpowiedzi, w której chcąc uniknąć jasnego postawienia sprawy popadł pan prezydent w, nazwijmy to w ten sposób, półprawdę. Stało się to, gdy zagadnięty o kwestię uwięzienia Lwa Rywina odparł, że z zasady nie kwestionuje i nie dyskutuje wyroków niezawisłych sądów. Stwierdzenie takie pomija bowiem milczeniem, że przysługuje prezydentom Rzeczypospolitej majestatyczna prerogatywa prawa łaski. Zarówno Lech Wałęsa jak i Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie z niej korzystali. Nawet jeśli działo się tak najczęściej ze względów humanitarnych, obejść się przecież nie mogło bez przedyskutowania i ostatecznie zakwestionowania (bo czymże innym jest uchylenie) sentencji trybunałów. Rozumiem, że jest tu istotny, acz kazuistyczny niuans prawny. Tym lepiej. Dzięki temu mogę bowiem wnieść do pana prezydenta, by nie sprzeciwiając się swoim zasadom, a więc nie dyskutując i nie kwestionując wyroków niezawisłych sądów, po prostu ułaskawił Lwa Rywina. Wniosek taki sam się nasuwa, zważywszy iż:

1. Okoliczności działania Lwa Rywina nie zostały przez sąd dokładnie ustalone...
2. ... z którego też powodu kwalifikacja prawna jego czynu uległa podczas procesu zmianie, a ostatecznie przyjęta budzi wątpliwości wielu najpoważniejszych autorytetów w dziedzinie prawa.
3. Proces miał jawnie polityczny charakter i odbywał się w warunkach silnego, a niekiedy wręcz skandalicznego medialnego nacisku.
4. Ów sabat medialny i ostracyzm, z jakim spotkał się – wbrew domniemaniu niewinności – już długi czas przed procesem, stanowiły same w sobie dotkliwą karę.

Polityka 17.2005 (2501) z dnia 30.04.2005; Stomma; s. 114
Reklama