Archiwum Polityki

Sztuka wojny

Zwabiaj przeciwnika pozornymi zyskami. Wywołuj i wykorzystuj chaos w jego szeregach.
Jeśli siły przeciwnika są nieznaczne, przygotuj się na starcie. Jeśli jest on bardzo silny, unikaj go.
Jeżeli jest zdenerwowany, jeszcze bardziej pomieszaj mu szyki.
Bądź uległy, aby wzbudzić jego arogancję.
Jeżeli jest wypoczęty, skłoń go do wysiłku.
Jeżeli jest jednomyślny, spraw, aby się podzielił.
Atakuj, gdy jest nieprzygotowany.
Idź tam, gdzie się ciebie nie spodziewa...”.

Wbrew pozorom nie jest to zbiorowe credo polityczne posłów na Sejm Rzeczypospolitej.

„Gdy panuje porządek, czekaj na rozprężenie. Gdy panuje spokój, czekaj na zgiełk...”.

To z kolei bynajmniej nie dewiza podkradziona podstępnie braciom Kaczyńskim czy Samoobronie.

„Pośród wszystkich spraw władzy najbliższe stosunki powinny ją łączyć ze szpiegami. Dla szpiegów nie ma zbyt szczodrego wynagrodzenia. Nie ma tajniejszych spraw niż te, które dotyczą szpiegów”.

Nie, to nie jest fragment zeznań szefa UOP przed członkami komisji sejmowych autoreklamujących się przy okazji afery Rywina albo Orlenu.

Nawet: „Dla dowódcy podstawową rzeczą jest (...) mamić oczy i uszy oficerów oraz żołnierzy, by nie wszystko wiedzieli. Dowódca zmienia prowadzenie spraw, modyfikuje swoje strategie, aby inni ich nie przeniknęli. Zmienia swoje stanowisko i chodzi nieprzetartymi szlakami, aby pozostać dla ludzi nieprzeniknionym” nie stanowi fragmentu instrukcji premiera Belki dla jego zaplecza politycznego.

Wszystkie te cytaty zaczerpnięte zostały ze słynnego od dwóch i pół tysiącleci (czymże jest przy tym Clausewitz!?) dzieła wielkiego chińskiego stratega Sun Tzu pod tytułem „Sztuka wojny”, do dziś kształtującego bynajmniej nie azjatycką tylko naukę o wojskowości.

Polityka 12.2005 (2496) z dnia 26.03.2005; Stomma; s. 118
Reklama