Archiwum Polityki

Związek zagrożony

Jeśli Związek Polaków na Białorusi zostanie rozwiązany, nie będzie można zrzucić winy na dyktaturę Aleksandra Łukaszenki. Stanie się to na własne życzenie działaczy i za ich staraniem. W ZP trwa kłótnia między grupą popierającą prezesa Tadeusza Kruczkowskiego i zapleczem wiceprezesa Józefa Porzeckiego. Porzecki zarzuca adwersarzom łamanie statutu związku, nieprzeprowadzenie w terminie zjazdu, malwersacje finansowe, oszczercze oskarżenia kierowane do władz w Mińsku. Prezes Kruczkowski wytacza identyczne zarzuty, ale dodaje, że za wszystkim stoi wielka polityka. Polacy – obywatele Białorusi – mogą należeć do różnych partii, mogą sympatyzować z opozycją, ale organizacja nie może się angażować ani popierać którejkolwiek ze stron, uważa prezes. Tymczasem zaplecze wiceprezesa Porzeckiego próbuje wciągnąć Związek w politykę, związać się z organizacjami opozycyjnymi, często nastawionymi antypolsko. To zagraża istnieniu Związku. 400 tys. Polaków zostanie bez możliwości działania, nauki w języku polskim i opieki.

Na razie Ministerstwo Sprawiedliwości Białorusi ostrzegło Związek, że do delegalizacji blisko, ponieważ organizacja z powodu kłótni i wewnętrznych rozgrywek nie działa jak należy. A waśnie wcale nie są błahe: prezesowi spalono samochód, a wiceprezes został oskarżony o rękoczyny i skazany wyrokiem sądu na 10 dni aresztu. Na razie udało się uzgodnić termin zjazdu – na 11 marca.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 16
Reklama