Archiwum Polityki

Krawczyk i łzy

Dla zatroskanych kulturą polską i jej społecznym odbiorem mam dwie wiadomości. Jak to tradycyjnie bywa, jedna jest dobra, druga – trochę mniej. Otóż z badań przeprowadzonych niedawno przez Instytut ARC Rynek i Opinia wynika, że z roku na rok coraz więcej rodaków interesuje się kulturą. W 2004 r. tylko 22,7 proc. Polaków deklarowało całkowity brak zainteresowania nią, podczas gdy dwa lata wcześniej – aż 34,1 proc. Maleje jednak odsetek namiętnych „kulturomaniaków”; odpowiedź: „Bardzo się interesuję kulturą”, wybrało w minionym roku tylko półtora procent ankietowanych, podczas gdy w 2002 r. – 3,4 proc. Gorsza wiadomość to fakt, że swe upodobania rodacy coraz częściej lokują w tym, co zwykliśmy zwać kulturą masową.

W 2004 r. mniej niż w 2003 r. obchodziły nas wystawy, koncerty muzyki poważnej i jazzowej, spektakle teatralne. Za to częściej wybieraliśmy pikniki, festyny, dyskoteki i imprezy taneczne, koncerty hiphopowe oraz kino.

Czyjego przygrywania słuchaliśmy najchętniej? Z pewnością nie Leszka Możdżera. Ale okazuje się, że także nie Edyty Górniak, Blue Cafe czy Ich Troje. Idolami młodych Polaków (do 24 roku życia) okazały się zespoły Łzy, JedenOsiemL, Kasia Kowalska, Stachursky i Lady Pank. Pokolenie nieco starsze (25–44 r.) najczęściej wskazywało na Krzysztofa Krawczyka, Bajm, Ryszarda Rynkowskiego i Budkę Suflera. Konflikt pokoleń murowany.

Dużo większa zgodność wystąpiła w wyborze ulubionych aktorów. Serca młodych i tych w średnim wieku zgodnie i najsilniej biły na widok Bogusława Lindy i Cezarego Pazury. Dopiero na dalszych miejscach dochodziły do głosu odmienne preferencje.

Polityka 7.2005 (2491) z dnia 19.02.2005; Afisz; s. 56
Reklama