Archiwum Polityki

Miasteczko bajeczka

140 zabytków jest w Tykocinie. Miasteczko bajeczka – mówiła o nim Agnieszka Osiecka, która zamierzała tu kupić posesję. Nic z tego nie wyszło. A trzeba było podarować jej dom z ogródkiem, ba, z ogrodem. Bo za nią przyszedłby, jak do Krzyży na Mazurach, do Tykocina tłum artystów i zrobiłby się drugi Kazimierz. W dodatku w obstawie dwóch parków narodowych – Biebrzańskiego i Narwiańskiego – potęga.

Do niedawna nikomu by do głowy nie przyszło, żeby obchodzić w Tykocinie Dzień Mokradeł. Mokradła to było coś do osuszenia, by powstały łąki do produkcji mleka i bydła rzeźnego. I koniec. Wyprostowano więc wiele kilometrów Narwi, jakby to był drut bez życia. W tych miejscach ona zrobiła się nawet normalną rzeką zachodnią, która po prostu płynie przed siebie, jak zwykła to robić woda w kanale.

Ale wtedy obniżyły się wody gruntowe od wieków wysokie. Mury kościoła, które zbudował w Tykocinie hetman Branicki, zaczęły pękać, nieprzywykłe do suchoty pod fundamentami. Znikały ptaki, którym odcięto wodne ramiona Narwi rozciągające się w dolinach na boki od głównego koryta, zarastające teraz i gnijące bez przepływu świeżych prądów.

Osuszone łąki zamieniały się stopniowo w jałowy step. Trawa z nich – byle jaka i koszą ją tylko poniektórzy.

Dzień Mokradeł jest więc po to, żeby ludziom uzmysłowić, jakie są one tam, gdzie nie dosięgła ich melioracja. Od dworu w Kurowie – siedziby Parku Krajobrazowego koło Tykocina – wcina się w nie dziesiątkami metrów drewniany podest. Można wejść w ich środek. Pachną wiatrem i kaczeńcami. Można popłynąć łódką pychówką. Na wyciągnięcie ręki mieć chmarę ptaków – wieniec, pogorzałka, żuraw, wodniczka, wąsatka, błotniak popielaty – rzadkości.

Bagno nie jest wieczne – mówi Wojciech Roszkowski, historyk i poeta z Tykocina. – Grozi mu płytki zbiornik w Siemianówce, którego wody bezużytecznie parują nie zasilając mokradeł.

W Dniu Mokradeł daje odczyt o wodach Narwi Renata Grunert z Tykocina, doktorantka SGGW, specjalistka od chemii wody.

Polityka 33.2004 (2465) z dnia 14.08.2004; Na własne oczy; s. 100
Reklama