Archiwum Polityki

Barbarzyńca w Indiach, Chinach i Japonii

Kiedy na początku lat 30. Henri Michaux wyrusza na Wschód, do Indii, Chin, Japonii, Malezji, podąża tam nie w poszukiwaniu pejzaży, interesuje go tylko człowiek: Hindus, Chińczyk, Japończyk. Hindusów podziwia za bycie rasą najwrażliwszą na świętość, Chińczyków nazywa urodzonymi rzemieślnikami („taczki, druk, grawerstwo, proch strzelniczy, rakieta, latawiec, taksometr, młyn wodny, akupunktura). Chińczyk nie kłamie, Konfucjusz to Edison etyki. A Japończyków Michaux nie lubi. To „naród kaprali i estetów, którym nie zostawiono miejsca na naturalne odruchy”. Po 53 latach przyzna, że były to „impresje rozczarowanego podróżnika”. Ale z jaką pasją się rozczarowywał czy zachwycał!

Henri Michaux, Barbarzyńca w Azji, tłum. Oskar Hedemann, Świat Literacki, Izabelin 2005

Polityka 35.2005 (2519) z dnia 03.09.2005; Kultura; s. 60
Reklama