Archiwum Polityki

Wszystkiego mało!

W „Gazecie Wyborczej” i „Polityce” ukazały się nie tak dawno bardzo ciekawe artykuły dowodzące, że nasza wiedza o wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., a w szczególności o bitwie warszawskiej, była dotąd niepełna. Nie znaliśmy bowiem faktu, otaczanego przez lata najgłębszą (i dochowaną – to dopiero w Rzeczypospolitej sensacja!) tajemnicą, iż kryptolodzy polscy złamali szyfry używane przez bolszewików, co pozwalało Piłsudskiemu i jego sztabowi znać zawczasu większość zamiarów i planów operacyjnych przeciwnika. Miało to wpływ nie lada. Okazuje się na przykład, że przerzucenie wojsk Rydza-Śmigłego z frontu południowego na północ było manewrem znacznie mniej ryzykownym niż można było sądzić, że kierunki większości natarć Armii Czerwonej nie stanowiły dla naszego sztabu zaskoczenia etc. Najkrócej mówiąc mieli Polacy w rękawie bezcenną atutową kartę, którą też w odpowiednim momencie umiejętnie i zwycięsko wykorzystali.

Szkic w „Wyborczej” niesłychanie oburzył Bohdana Urbankowskiego z „Gazety Polskiej”, który też z miejsca uderzył w najwyższe tony: „Artykuł »Gazety Wyborczej« wpisuje się w ciąg tekstów niszczących polską pamięć, ośmieszających jej bohaterów i ich czyny. Oczywiście nie wszystkich bohaterów. »Gazeta Wyborcza« ma dla nas własne propozycje – na przykład Jaruzelski i Kiszczak, »ludzie honoru«...”. Co mają Jaruzelski i Kiszczak do bitwy warszawskiej, wyjaśnić może tylko dowcip z wiekową brodą: Do psychologa przychodzi facet. – Panie doktorze, mam kłopot, wszystko mi się z d... kojarzy. – Jak to, a na przykład widelec?

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Stomma; s. 110
Reklama