Archiwum Polityki

Głosy przechodnie

Do Sądu Najwyższego wpłynęło 129 protestów przeciwko ważności wyborów do Sejmu i Senatu oraz 17 przeciwko ważności pierwszej tury wyborów prezydenckich. W przypadku parlamentu wiele, bo aż 49, protestów wniesiono przedwcześnie, a trzy po terminie. Sąd nie nada im dalszego biegu, nawet jeśli podnoszą zasadne kwestie. Bodajże najwięcej, bo aż 29 protestów dotyczy Częstochowy, gdzie przy nazwiskach kandydatów do Senatu na karcie do głosowania zapomniano umieścić nazwy popierających ich komitetów.

Najczęstszą pomyłką komisji wyborczych w wyborach prezydenckich było przypisywanie wyniku danego kandydata jego sąsiadowi w protokole. I tak m.in. w jednej z komisji w Poznaniu wynik Donalda Tuska przypisano Adamowi Słomce, a w Środzie Śląskiej Stanisławowi Tymińskiemu, gdzie także głosy Lecha Kaczyńskiego trafiły do Jarosława Kalinowskiego. W co najmniej kilku komisjach głosy Andrzeja Leppera prawdopodobnie zasiliły Jana Pyszkę.

Nie wpłynie to raczej na wynik głosowania. Bardziej skomplikowana jest sytuacja w Warszawie, gdzie jeden z kandydatów PO do Sejmu Krzysztof Tyszkiewicz podejrzewa, że zawiódł system informatyczny, który nie poradził sobie z wykreśleniem z listy zmarłej Wisły Surażskiej. Tyszkiewicz twierdzi, że w kilku komisjach, mimo że głosowali tam na niego znajomi, nie zapisano mu żadnego głosu.

Sprawa ta może skończyć się powtórką głosowania w okręgu warszawskim. Wówczas warszawiacy oraz Polacy za granicą (bo tam głosuje się na warszawskie listy) poszliby ponownie do urn najpóźniej w lutym. Sąd ma 90 dni na rozpatrzenie protestów dotyczących wyborów parlamentarnych i 30 dni prezydenckich. Dopiero wtedy sąd ogłosi, czy wybory były ważne.

Polityka 43.2005 (2527) z dnia 29.10.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama