Moda dziś nie tylko na wybory, lecz na inscenizację, żywe obrazy z przeszłości. Inscenizacja to trochę tak, jakby czytać książkę od końca. Po to, by dowiedzieć się, jaki był początek. Znowu więc w tym roku ułani szarżowali pod Rokitną, bo nie ma to jak pogonić bolszewika, pognębić Tuchaczewskiego, nie czekając, aż Stalin zrobi z nim porządek. Znowu, lecz z większym rozmachem niż wtedy, gdy wyreżyserowani przez Izabellę Cywińską schludni powstańcy wynurzali się z kanałów, przybliżono widzom sierpień 1944.
Polityka
41.2007
(2624) z dnia 13.10.2007;
Groński;
s. 137