Jest taki wierszyk Ericha Kastnera złożony z samych pytań:
Dlaczego tysiąc kilogramów to jest tona?
Dlaczego dwa plus dwa da zawsze ten sam wynik?
Dlaczego Ziemia krąży w biegu niezmieniona?
Dlaczego Erna zwie się Erna – nie Iwona?
Dlaczego pisze się „nieopisany cynik”?
Wyliczanka kończy się uogólnieniem: – Dlaczego człowiek musi pytać wciąż DLACZEGO? – A jak inaczej? – brzmi odpowiedź, odnosząca się do spraw zarówno wzniosłych, jak codziennych. Codzienne to sytuacja z przedwojennej anegdoty, rozmowa na ławeczce dwóch kupców z Bielańskiej:
– No powiedz, dlaczego Beńkowi ausgerechnet urodził się syn w miesiąc po ślubie?
– Dlaczego, dlaczego. A niby skąd dzieciak miał wiedzieć, kiedy ślub?
Sprawy może nie tyle wzniosłe, co podniosłe, to niedawna inauguracja prac nowego rządu. Wracam do niej, bo nie może obejść się bez pytań: – Dlaczego exposé premiera trwało tak długo? – Żeby uprzytomnić słuchaczom, że panowanie PiS trwało znacznie dłużej... Widać to z perspektywy: lepiej wypadło exposé Tuska niż poza ekspremiera, który ostentacyjnie podrzemywał. Śniąc sen o potędze, szlifował w myślach zwiszenrufy. Uparł się, że powie o żonie Cezara. To ciekawe: o żonie najwięcej do powiedzenia miał notoryczny stary kawaler. Drzemiąc Jarosław K. dopieszczał frazy o pacyfikacji, petryfikacji i restauracji, układające się w skrót – PPR. Był już polityk, który na Wiejskiej rozszyfrował ów skrót i kiepsko na tym wyszedł. Ale on nie wpadł na to, by mówić o restauracji. Mającej zastąpić lokal IV kategorii, gdzie szef kuchni polecał czarną polewkę, żaden stół nie mógł być okrągły, w szatni witała niepokornych gości tabliczka: Zawieście się sami!