Archiwum Polityki

„Otwarta mogiła”

Przeczytałem list Krystyny Niteckiej dotyczący niepogrzebanych szczątków żołnierzy UPA ekshumowanych w Birczy, a poległych w czasie ataku na to miasto w nocy z 6 na 7 stycznia 1946 r. (POLITYKA 9). Mimo że minęło już sporo czasu od lektury owego tekstu, nie mogę o nim zapomnieć. Autorka wyraża zdziwienie, że „Ukraina (...) nie zabiera swoich bohaterów do kraju, o który walczyli (?), aby tam sprawić im »chrześcijański pogrzeb« (...)”. I dalej: „Uważam, że nadszedł czas, aby oba państwa, tak Ukraina jak i Polska, zaczęły dążyć, aby szczątki ich obywateli znalazły odpowiednie miejsce spoczynku, między swoimi, w grobach na ojczystej ziemi”. (...)

Chcę przypomnieć, że powstańcy UPA z sotni Burłaki, Łastiwki, Hromenka i Jara, które brały udział w ataku na Birczę, pochodzili głównie z tzw. Zakerzonia, czyli z ziem zamieszkanych przez Ukraińców lub ludność mieszaną polsko-ukraińską, a po 1945 r. włączonych do PRL. Był to kraj, który Ukraińcy zamieszkiwali od wieków i to nie w wyniku kolonizacji. Także poległy pod Birczą Dmytro Karwańskyj „Orśkyj” urodził się we wsi Stanisławczyk w powiecie przemyskim. Nie wysyłajmy więc szczątków tych już dawno poległych ludzi na Ukrainę, bowiem w ziemi, na której walczyli i zginęli, leżą prochy ich przodków. Ich potomkowie, jak mi się wydaje, mają pełne prawo spocząć w niej wiecznym snem. (...) Poglądy wyrażone w liście p. Krystyny Niteckiej nie są rzadkością w naszym kraju. Świadczy o tym również reportaż Anny Szulc „W Pawłokomie Apokalipsa” (POLITYKA 44/99), opisujący, delikatnie mówiąc, ostracyzm, z jakim spotkał się ze strony współmieszkańców Dionizy Radoń porządkujący zawalony śmieciami dawny cmentarz ukraińskich mieszkańców Pawłokomy.

Polityka 21.2000 (2246) z dnia 20.05.2000; Listy; s. 101
Reklama