Archiwum Polityki

O czym rozmawiać

Najpierw były zabawy w krzesełka i samolociki. Rozczuliły mnie serdecznie, gdyż wskrzesiły stare szkolne czasy, kiedy raz podpiłowaliśmy nogi od krzesła bardzo poważnej profesorce historii, a kiedy fiknęła (udało się!) i zniknęła za nauczycielskim stołem zwanym pompatycznie „katedrą”, radości i chichotom nie było końca. Papierowe samolociki to już był chleb powszedni. Istniały dwa ich typy. Pierwszy ze skrzydłami, który odpowiednio rzucony szybował nad klasą wykonując szerokie zakręty, drugi spiczasty, podobny bardziej do rakiety, lecący prosto, którym wcelować trzeba było w wychowawcę w tak podstępny sposób, by nie był w stanie ustalić, skąd strzała nadleciała.

Czyż mogłem nie poczuć sympatii do premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że przypomnieli mi tamte niewinne igraszki? Nigdy nie jest jednak tak śmiesznie, żeby lepiej być nie mogło. Oto Telewizja Polska podała triumfalną i pilną wiadomość, że premier i prezydent uprzejmie ze sobą porozmawiali. Oto news! Oto informacja niesłychana, która, wierzę, postawiła obywateli Rzeczpospolitej na nogi. Na tę wieść rozpromieniła się matka Polka, zaszczebiotały radośnie dziatki w przedszkolach, uśmiech zagościł na obliczach starców-weteranów, którzy niejeden litr krwi za ojczyznę przelali. Słońce wyszło zza obłoków, a w łożach, choć to listopad, usłyszeć można było słowicze trele. Nie dość, że porozmawiali, ale nawet uprzejmie. Matko Boska Licheńska, cuda się dzieją, cuda!

Oczywiście pozostaje kwestią, o czym rozmawiali. Podręcznik „Podstawy rozmowy towarzyskiej” pani Marji Vauban i Michała Kurcewicza (Warszawa 1935) poucza, że najlepiej zacząć od pogody: „Jeżeli zaczynamy rozmowę o pogodzie w czasie katastrofalnych deszczów, długotrwałych upałów lub posuchy, wówczas łatwiej jest skierować rozmowę na te tematy.

Polityka 46.2008 (2680) z dnia 15.11.2008; Stomma; s. 120
Reklama