Archiwum Polityki

Co mogą ochroniarze?

Dramatyczna sprawa Ożarowa (patrz komentarz s. 17) ma też istotny wątek prawny. Właściciel fabryki kabli do rozpędzenia okupujących drogę dojazdową pracowników upoważnił ochronę zakładu, którą zasilił dodatkowo przywiezioną ekipą. Akcja była skuteczna, ale niewykluczone, że nielegalna. Do rozstrzygnięcia pozostaje problem, czy prywatna firma ochroniarska miała prawo zastosować środki przymusu wobec pracowników fabryki, organizujących legalną pikietę na terenie gminy (droga dojazdowa, co istotne, nie należy do zakładu). Od usuwania ludzi z drogi gminnej jest policja. Zdaniem Jana Rybczyńskiego z departamentu ds. koncesji i zezwoleń MSWiA nie ma na razie wystarczających podstaw, aby mówić o popełnieniu przestępstwa: – Najważniejsze będzie ustalenie, czy ochrona działała w ramach określonych przez ustawę. Według art. 36 ustawy o ochronie osób i mienia pracownik ochrony ma prawo zastosować środki przymusu jedynie w celu ochrony mienia chronionego obiektu. – Zgodnie z umową podpisaną z Tele-Foniką byliśmy zobowiązani do chronienia drogi dojazdowej do fabryki. Nasza akcja była niezbędna, protestujący mieli przy sobie kije bejsbolowe, łańcuchy i inne niebezpieczne sprzęty – mówi Robert Banasiak z firmy IMPEL. Według Kazimierza Stachurskiego, burmistrza Ożarowa, sytuacja była zupełnie inna: – O 3.30 nad ranem ochroniarze (w strojach łudząco przypominających policyjne) ruszyli na stojących spokojnie ludzi. Ludzie stali z gołymi rękami, zamarzniętymi z zimna. Prokuratura nie wyklucza w tej sprawie śledztwa z urzędu. Ewentualny wyrok sądowy miałby duże znaczenie dla określenia kompetencji służb ochroniarskich, których działalność od dawna budzi sporo wątpliwości.

Polityka 49.2002 (2379) z dnia 07.12.2002; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama