Archiwum Polityki

Piersi w pracy i zabawie

Jak wiadomo, do rozebrania się w miejscu publicznym każdy powód jest dobry. W maju zeszłego roku dwie atrakcyjne szczecinianki zrzuciły na miejskim kąpielisku biustonosze z powodu chęci opalenia swoich biustów. Po jakimś czasie przejeżdżający przez kąpielisko rowerowy patrol straży miejskiej kazał im biustonosze założyć. Panie biustonosze założyły, ale po odjeździe patrolu oraz przestudiowaniu regulaminu kąpieliska, który zdejmowania biustonoszy nie zabraniał, zdjęły je. W tej sytuacji powtórnie przejeżdżający rowerowy patrol straży miejskiej, po wnikliwych oględzinach obu pań, postanowił wymierzyć im karę po 150 zł (czyli po 75 zł za pierś).

Patrol stanął na stanowisku, iż nagie piersi są elementami o dużej szkodliwości społecznej, w dodatku obcymi kulturowo na patrolowanym przez niego terenie. Jego opinię potwierdził sąd I instancji, który uznał, że opalanie się bez biustonosza wykracza poza przyjęte w naszym kraju obyczaje. Z kolei sąd II instancji posiadaczki piersi uniewinnił. Uznał, iż piersi te nie były tak groźne, na jakie wyglądały, nie wzbudziły także niczyjego zgorszenia i nikomu (oprócz funkcjonariuszy na rowerach) nie przeszkadzały.

Środowiska pozytywnie nastawione do nagich piersi przyjęły wyrok z aprobatą. Ich zdaniem wykorzystywanie umundurowanych funkcjonariuszy na rowerach do administracyjnego ucisku piersi to poważny błąd. Nie czarujmy się, obecność zakrytych piersi nie wywołuje już dziś niczyjej ekscytacji i nie jest w stanie nikogo podniecić do publicznej debaty na żaden temat. Tylko szeroka obecność nagich, nieskrępowanych piersi w przestrzeni publicznej może przynieść jakieś ożywienie.

Środowiska przeciwne piersiom twierdzą, że fakt, iż obnażenie się obu pań nikomu nie przeszkadzało, to fakt smutny – dowód postępującej znieczulicy i strachu.

Polityka 7.2009 (2692) z dnia 14.02.2009; Fusy plusy i minusy; s. 103
Reklama