Muzyka czerpiąca z przeszłości coraz rzadziej pociąga młodą polską publiczność. Chyba że jest to powrót do dawnej awangardy.
W latach 80. w muzycznym świecie Europy pojawił się nowy, mocny głos, opowiadający o zapomnianych światach i pojęciach. Przemówili nim emigranci ze Wschodu, zwłaszcza z krajów ówczesnego ZSRR. Wydostać się zza żelaznej kurtyny udało się w tych czasach tylko nielicznym, np. Arvo Pärtowi (w 1980 r. dzięki żydowskiemu pochodzeniu żony wyjechał do Wiednia, a potem do Berlina). Większość nie mogła opuszczać kraju, wielu nie mogło też upublicznić swojej twórczości.
Polityka
45.2007
(2628) z dnia 10.11.2007;
Kultura;
s. 82