Archiwum Polityki

Ubabki

Gdyby nie one, to stalibyśmy w miejscu – powiedział ostatnio sołtys o gospodyniach wiejskich.

Magda Zygadło, prawniczka, wprowadziła się do Unieszewa, podolsztyńskiej wsi, w 2004 r. Ale wcześniej trafiła w „Gazecie Olsztyńskiej” na cykl artykułów o aktywnych środowiskach kobiecych wokół Olsztyna. Było tam KGB (Koło Gietrzwałdzkich Bab), UB (Unieszewskie Babki), SB (Sząbruckie Babki) i NIK (Naterkowska Inicjatywa Kobieca).

– Czułam, że chciałabym do takiej kobiecej wspólnoty. Mieszkałam w bloku, niby bliżej ludzi, ale niczego nie robiliśmy razem – wspomina. Gdy się przeprowadziła, odwiedziła ją jedna z kobiet i powiedziała, że klub U-Babki zaprasza na spotkanie. Był początek 2007 r. Klub wyrósł z tradycji koła gospodyń wiejskich, które przez kilkadziesiąt lat działało we wsi.

Jadwiga Omilian, która przez wiele lat była sołtyską wsi, wspomina, że kiedyś przed domami stały ławeczki, gdzie siadało się, żeby porozmawiać. Dziś spotyka się z sąsiadkami w wiejskim klubie. W 1968 r., gdy miała dwoje dzieci i nie pracowała zawodowo, trafiła do koła gospodyń. W latach 70. gmina oddała kołu w gospodarowanie 30 arów ziemi, na której gospodynie hodowały mniej znane na wsi warzywa: kabaczki, patisony, pasternak i cukinie. Cukinie w syropie smakowały wtedy jak dzisiejsze ananasy z puszki. Jakoś tak to się zaczęło... A dziś, gdy nie uda jej się dotrzeć przez dwa tygodnie na piątkowe spotkania U-Babek, to czegoś jej brakuje: – Jeśli akurat nie robimy stroików świątecznych na sprzedaż, to jedna pije kawę, inna rozpala w kominku, jesteśmy ze sobą.

Na jednym ze spotkań postanowiły założyć stowarzyszenie, by móc starać się o środki unijne. Namówiły mężów i tak powstała Tuba: Towarzystwo Unieszewian Bardzo Aktywnych. Stanęły tablice z planem wsi, bo zdarzało się widzieć karetkę bezradnie krążącą w poszukiwaniu odpowiedniego numeru.

Polityka 14.2008 (2648) z dnia 05.04.2008; Ludzie; s. 87
Reklama