Archiwum Polityki

Cytaty

Wspólnota międzynarodowa chce uporządkować rynek handlu diamentami. Powód jest oczywisty: to diamenty finansują większość współczesnych wojen w Afryce. Tak jak teraz w Sierra Leone, gdzie rebelianci Foday’a Sankoha opanowali diamentonośne tereny i żyją z przemytu. Także w Angoli, gdzie partyzanci UNITA pod wodzą Jonasa Savimbi od lat walczący z siłami rządowymi – dzięki diamentom mogli utworzyć prawdziwą armię. Nie inaczej w Republice Demokratycznej Konga – dawnym Zairze – nazywanej z racji nagromadzenia naturalnych zasobów cudem geologicznym, gdzie władze centralne, siły cudzoziemskie, ochotnicy i rebelianci, swoi i wrogowie, żyją z eksploatacji bogactw naturalnych, w tym pól diamentów. To one napędzają wojny – niepokoi się ONZ, która od dawna bada ich rolę w angolańskiej wojnie domowej. Pośrednictwa w przemycie i handlu podejmują się liczni Libańczycy – to z ich udziałem kamienie trafiają do Antwerpii i Tel Awiwu, dwóch światowych centrów obróbki. A zapotrzebowanie rośnie: zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak w Azji i Europie. Wielka Brytania chce zaproponować podczas spotkania grupy G 8, które odbędzie się w lipcu w Japonii, specjalny kodeks postępowania dotyczący światowego handlu diamentami.

Le Monde, Paryż

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Cytaty; s. 14
Reklama