Archiwum Polityki

Zaciśnięta sieć

Zaledwie kilkanaście godzin zajęło policjantom ustalenie tożsamości sprawcy głośnego przecieku – 18-latka z Warszawy, który umieścił w Internecie formularz egzaminu dla uczniów ostatnich klas gimnazjum. Ustalenie było możliwe, gdyż każdy komputer łączący się z siecią ma nadany przez operatora Internetu (np. TP SA, Plus GSM, Netię) unikalny numer IP. Na jego podstawie można stwierdzić kto, kiedy, z jakimi stronami internetowymi się łączył. Operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek przechowywania tzw. logów – czyli wszystkich informacji o sieciowej aktywności swoich klientów – do dwóch lat wstecz. Na wniosek policji lub prokuratury operator musi udostępnić taką informację. – Jestem zaskoczony, że policja zadziałała tak błyskawicznie. Testy zostały zamieszczone na serwerze internetowym w USA, ale funkcjonariusze zapewne poprosili o pomoc kolegów, którzy tam zajmują się cyberprzestępstwami – mówi Zbigniew Engiel z firmy Mediarecovery, która specjalizuje się w odzyskiwaniu danych komputerowych.

Państwowa Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE), która czuwa nad prawidłowością przebiegu egzaminów gimnazjalnych, zapowiada, że unieważnione będą testy uczniów, którzy zajrzeli na stronę z wyciekiem. CKE ma takie prawo, o ile wykaże, że dany gimnazjalista oglądając test przed egzaminem naruszył regulamin. – To jednak może być trudne, bo numer IP identyfikuje komputer, ale już nie użytkownika, który z niego korzystał – mówi Engiel. Uczeń zawsze może się tłumaczyć, że po Internecie surfowała mama albo starszy brat. CKE zapewne straszy gimnazjalistów prewencyjnie, bo prób sądowego dowodzenia winy każdego po prostu nie udźwignie organizacyjnie.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama