Archiwum Polityki

Wirus świńskiej grypy

Wirus świńskiej grypy, który zabił w Meksyku ponad sto osób, przedostał się do USA, Kanady i Nowej Zelandii. Zaatakował też Europę: przypadki zachorowań odnotowano w Hiszpanii, Francji i Szkocji. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie wyklucza wybuchu pandemii. Jak na tę ewentualność przygotowana jest Polska? Od 2005 r. istnieje na szczeblu rządowym Krajowy Komitet ds. Pandemii Grypy, który zgodnie z wytycznymi WHO stworzył bardzo dobry plan działania w sytuacji kryzysowej. Zabezpieczenia są dobre – ale do momentu, gdy trzeba wydać pieniądze. Jako jeden z nielicznych krajów Unii mamy symboliczny zapas oseltamiviru (leku, na który wrażliwy jest wirus z Meksyku, bo stare leki – tych jest pod dostatkiem – nie działają). Do dzisiaj nie odbył się też przetarg na zakup tzw. szczepionki prepandemicznej, opartej na wirusie ptasim.

W tym roku tylko 5 proc. Polaków zaszczepiło się przeciwko grypie, choć dopiero przy zaszczepieniu 35 proc. populacji można mówić o spowolnieniu przenoszenia infekcji. Ponieważ wirus meksykański jest miksem ludzko-zwierzęcym, dostępna na rynku szczepionka chroni połowicznie. Pozostają elementarne zasady ochrony: częste mycie rąk oraz izolacja osób, które kichają i kaszlą. Jeśli ktoś w tych dniach wraca z Ameryki Płn., nie powinien się dziwić, że służby celne i sanitarne zapytają go o samopoczucie, a w wypadku infekcji spiszą dane kontaktowe i odeślą do szpitala.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama