W założeniu Tel Awiw miał być miasteczkiem małych domków z ogrodami, plus kilka większych budynków użyteczności publicznej. W 1920 r. liczył 2 tys. mieszkańców. Dzisiaj w całej aglomeracji mieszka ponad trzy miliony ludzi. Fala imigrantów szukających w latach 1933–1939 schronienia przed toporem ustaw norymberskich przyczyniła się do przekształcenia Tel Awiwu w metropolię, jak na owe czasy bardzo europejską. O mieście, z dyskotekami hałasującymi do piątej nad ranem i z zatłoczonymi samochodami przelotowymi arteriami, nikt jeszcze nie marzył.
Niemieccy Żydzi przywieźli ze sobą nie tylko pieniądze, ale także, a może przede wszystkim, mieszczańską kulturę i rewolucyjny jak na Orient styl bycia. W nowym śródmieściu wyrastały domy mieszkalne, jakich wcześniej nikt tu nie widział: białe, trzy- lub czteropiętrowe kamienice w stylu Bauhausu, zwanym również stylem międzynarodowym. Charakteryzowała je funkcjonalność i symetria. Pozbawione zewnętrznych ozdób, łatwo miały się wtapiać w każdą miejską tkankę w każdym miejscu na świecie. Projektowali je uczniowie Waltera Gropiusa i byli wykładowcy słynnej awangardowej Szkoły Rzemiosła Użytkowego i Architektury założonej przez niego w Weimarze.
W wersji telawiwskiej, ze względu na nadmiar światła i upały, zmniejszono powierzchnię okien i dobudowano balkony. Na podcienionych i przewiewnych balkonach grywano w remika, w biedermeierowskich salonach panie podawały herbatę lub chłodne napoje, na ogół przy dźwięku amatorskich kwartetów smyczkowych. W czystych klatkach schodowych pachniało ciastem własnego wypieku, Mozartem, Mendelssohnem i Beethovenem.