Archiwum Polityki

Przegrzana afera

Gwóźdź do trumny teorii globalnego ocieplenia, odwołać szczyt klimatyczny w Kopenhadze” – to najkrótsza (zdaniem klimatycznych sceptyków) ocena dokumentów, jakie zostały wykradzione z Climate Research Unit University of East Anglia. CRU należy do najważniejszych ośrodków badań klimatu, zajmuje się m.in. zbieraniem i przechowywaniem danych ze stacji pomiarowych z całego świata oraz rekonstrukcją danych historycznych.

W listopadzie do serwera CRU włamali się rosyjscy hakerzy i opublikowali dokumenty oraz korespondencję między naukowcami. Niektóre e-maile ujawniają, że naukowa kuchnia w CRU miewa kłopoty z jakością i czystością: podrasowywanie wyników, by wzmocnić tezę zmowy, by utrudnić dostęp do publikacji naukowym oponentom, kasowanie plików z niewygodnymi informacjami. Afera CRU szybko zyskała miano climategate i przez najzagorzalszych sceptyków uznana została za jednoznaczny dowód, że koncepcje, jakoby człowiek odpowiadał za zmiany klimatyczne, są wynikiem antynaukowego globalnego spisku.

Na paranoję nie ma lekarstwa, sprawa CRU ma jednak wymiar skandalu i wymaga dokładnego wyjaśnienia, czy rzeczywiście doszło do złamania zasad naukowej rzetelności i uczciwości. Nawet jednak jeśli tak, to ryzyko, że nadużycia w jednym, choćby bardzo ważnym ośrodku mogły zniekształcić niezwykle złożony proces tworzenia wiedzy o zmianach klimatycznych, jest znikome. Morał na przyszłość: wyniki badań dotyczących najważniejszych dla społeczeństwa zagadnień powinny być obowiązkowo udostępniane publicznie, bez pomocy hakerów.

Polityka 49.2009 (2734) z dnia 05.12.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama