Archiwum Polityki

Nomadowie XXI wieku

Szwajcarzy nie chcą w swoim kraju minaretów. Hiszpania i Włochy zaostrzają prawo pobytu. Francja i Holandia debatują o tożsamości narodowej. Europa broni się przed napływem przybyszów, choć
[rys.] JR/Polityka

Kiedy dobijaliśmy do UE – starły się dwie racje. Włodzimierz Cimoszewicz, w 2001 r. minister spraw zagranicznych, utrzymywał, że nie zgodzi się na ograniczenie jednej z podstawowych swobód: wolnego przepływu osób w Unii. Dokładnie w tym samym czasie ówczesny kanclerz Gerhard Schröder ogłosił na partyjnej konferencji SPD, odbywającej się nieprzypadkowo we wschodniej Bawarii, przy granicy z Czechami, że nie wyobraża sobie rozszerzenia UE bez siedmioletniego okresu przejściowego na dostęp do europejskiego rynku pracy. Ostatecznie udało się siedmioletni okres rozbić na trzy etapy. Wielka Brytania i Irlandia otworzyły swoje rynki pracy i od razu pojawiło się tam najwięcej naszych rodaków. W łeb wzięły brytyjskie prognozy, według których napływ fali migracyjnej miał być stosunkowo skromny – 16–20 tys., a nie milion, co pokazuje, jak trudno cokolwiek w tej dziedzinie precyzyjnie przewidzieć.

Rozszerzeniu Unii towarzyszyły silne obawy, że nastąpi zalew hord ze Wschodu. Ogromne dysproporcje zarobkowe i długo opuszczony szlaban na rynki pracy dla obywateli nowych państw członkowskich zrobiły swoje. Straszak „polskiego hydraulika” działał dopóty, dopóki Komisja Europejska nie policzyła, że polskich hydraulików jest we Francji w rzeczywistości stu czterdziestu siedmiu i nie ma co histeryzować. Brytyjczycy z kolei byli bardzo zadowoleni sprowadzając naszych do siebie. „Przywieźli nam bardzo potrzebną fachowość, od stomatologii do hydrauliki, kompensując historyczne brytyjskie zaniedbania w kształceniu zawodowym. Prawda też, że ich przyjazd sprawił, że na dalszy plan zeszło kształcenie naszej własnej niewykwalifikowanej siły roboczej” – pisała Polly Toynbee w dzienniku „Guardian”.

Pomimo tych ewidentnych korzyści jeszcze do dzisiaj nie wszystkie państwa UE otworzyły swoje rynki pracy dla nowych członków.

Polityka 50.2009 (2735) z dnia 12.12.2009; Świat; s. 82
Reklama